Facelifting Emilii Plater
Sprawozdanie z konferencji
Stowarzyszenie Zielone Mazowsze dokonało niezależnego odbioru technicznego wyremontowanego odcinka ulicy Emilii Plater. Wynika z niego, że był to jedynie powierzchowny facelifting służący autopromocji władz miasta w roku chopinowskim. Został on przy tym wykonany fatalnie, bo bez należytego uwzględnienia potrzeb bezpieczeństwa ruchu, potrzeb ruchu pieszego, a nawet własnych obietnic władz miasta.
Remont Emilii Plater to jedynie drogowy koszmar na cześć Fryderyka Chopina. Służy on przede wszystkim promocji władz miasta, ale szkodzi przeciętnemu warszawiakowi – tymi słowami rozpoczął niezależny odbiór techniczny Wojciech Szymalski z Zielonego Mazowsza. W czasie krótkiego obchodu otwartej dzień wcześniej do ruchu ulicy nie szczędzono słów krytyki. Według stowarzyszenia ulica Emilii Plater po przebudowie jest jeszcze mniej funkcjonalna niż wcześniej, zwłaszcza dla pieszych. Szczególnie oberwało się przejściu dla pieszych z pasami w kształcie klawiatury fortepianu.
– Nietypowe malowanie pasów to nic w porównaniu z niebezpieczeństwem, jakie wytwarza dla pieszych przewymiarowana, trzy- lub pięciopasmowa jezdnia. W Warszawie najwięcej najechań na pieszych w winy kierowców zdarza się właśnie na takich długich przejściach przez wiele pasów ruchu. Dlaczego nie wyciągamy z wniosków z tych statystyk i wciąż gotujemy pieszym w śródmieściu taki horror? – pytał Szymalski. Jak wynika z danych Komendy Stołecznej Policji nieprawidłowe przejeżdżanie przejść dla pieszych było drugą pod względem ważności przyczyną wypadków w Warszawie w 2009 roku – odpowiadało za aż 30,7% wypadków w mieście. Zdaniem Zielonego Mazowsza znacznie lepiej byłoby, gdyby Emilii Plater miała oddzielone od siebie pasami zieleni lub azylami osobno: jezdnię dla autobusów, drogę dla rowerów oraz jezdnię dla zwykłych samochodów. Takie rozwiązanie było zastosowane w projekcie modernizacji szykowanym od kilku lat przez ZMID, ale ratusz wolał wykonać zwykły remont szybciej i wybrał projekt proponowany przez ZDM. Pierwszy raz takich szkodliwych zamian modernizacji w remonty dokonywał w Warszawie Lech Kaczyński, w przypadku ulicy Marszałkowskiej oraz al. Zielenieckiej.
Ponieważ pomiar ruchu z 2009 roku wskazuje, że ulicą Emilii Plater przejeżdża tylko ok. 800 pojazdów na godzinę, to zdaniem ekologów samochodom wystarczyłby także tylko jeden pas ruchu. To pozwoliłoby na bezpieczne wytyczenie większej liczby przejść dla pieszych. W zakresie przejść dla pieszych władze miasta są wyjątkowo niekonsekwentne:
– Zarówno obowiązujący plan zagospodarowania okolic Pałacu Kultury, uchwalony głosami PiS w 2006 roku, jak i konsultowany w tym roku projekt planu tego rejonu przygotowany przez ekipę PO przewidują usytuowanie naziemnych przejść dla pieszych przez Emilii Plater przy Dworcu Centralnym. Takich przejść podczas tego remontu nie wykonano. Jeśli nie realizuje się ani obowiązujących, ani własnych koncepcji zagospodarowania, mimo iż jest ku temu okazja, to czego możemy spodziewać się po wyborach? – pyta retorycznie Szymalski.
Ekolodzy cieszą się jedynie z odważnej realizacji pasa dla rowerów oraz pasa dla autobusów. Zauważają jednak, że pas rowerowy nie zapewnia bezpieczeństwa i ciągłości infrastruktury rowerowej. Nie można na niego wjechać, ani z niego zjechać, gdyż zaczyna i kończy się z dala od ważnych skrzyżowań ze Świętokrzyską oraz Alejami Jerozolimskimi. W dodatku akurat na pasie dla rowerów pojawia się niebezpieczny, podłużny rowek odwadniający, o który rowerzyści mogą się łatwo wywrócić, np. po deszczu lub opadach śniegu. Pasy autobusowe natomiast nie gwarantują priorytetu dla autobusów, bo kończą się z dala od skrzyżowań, przy których będą opóźniane przez samochody, tak jak to było do tej pory.