Z okien przecinaka
Coraz rzadziej tramwaj można kojarzyć z przecinaniem powietrza i korków ulicznych. Nazwa przecinaka kojarzy się jedynie z dużą masą i bezwładnością, która w zderzeniu z samochodem powoduje właśnie jego przepołowienie, lub zmiażdżenie.
W ostatnich latach liczba aut osobowych w Polsce zwiększyła się dwukrotnie sięgając blisko 10 milionów sztuk. Większość z nich porusza się po dużych aglomeracjach. Skrzyżowania skutecznie blokowane są przez stłoczonych kierowców. Codziennie więc pasażerowie tramwajów spieszący się do pracy, na ważne spotkania, lub po prostu chcących sprawnie gdzieś się dostać, zmuszeni są oczekiwać na zwolnienie torowiska przez intruzów.
Wydawałoby się, że tramwaj jest pojazdem uprzywiljowanym w ruchu, tymczasem…
Zaraz po zmianie sygnału na zielony kierowcy szturmują skrzyżowanie. Popełniają zasadnicze dwa błędy. Pierwszy, przygotowujący się do skrętu w lewo lub zawrócenia nie zostawiają miejsca dla przejazdu tramwaju blokując szyny, drugi, wjeżdżają na skrzyżowanie nie mając możliwości zjechania z niego. Ten ostatni błąd jest jedną z przyczyn formowania się korków.
Sygnał „zielony” dla pojazdów szynowych trwa niejednokrotnie krócej od tego dla pozostałych uczestników ruchu. O ile nie zawsze – powszechną jest metoda upewniania się czy zdąży się przejechać samochodem przed zapaleniem czerwonego światła – następuje to kilkanaście lub więcej sekund po tym jak czerwone światło dostaje tramwaj.
Kolejnym i chyba największym utrudnieniem jest brak separacji torowiska od jezdni. Skutkiem czego w korku na danej ulicy stoi nie tylko kilkadziesiąt osób w samochodach, ale i kilkaset w tramwajach i autobusach. Szczególnie widoczne jest to na mostach (np. Śląsko – Dąbrowskim.) O tym co może wtedy zrobić kierowca karetki lub wozu straży pożarnej wolę nawet nie wspominać.
Zadajmy sobie pytanie kto tak na prawdę blokuje ulicę – te kilkadziesiąt samochodów osobowych, czy te kilka tramwajów?
Motorniczowie nie są już tylko miłymi ludźmi, którzy serdecznie pozdrawiają się za pomocą dzwonków i kierunkowskazów. Teraz są między młotem i kowadłem. Narzekają na nich kierowcy za stosowanie taktyki ułatwiającej przejazd przez skrzyżowanie – mijania się w jego połowie. Narzekają na nich pasażerowie za zbyt gwałtowną jazdę (na jakichś odcinkach muszą przyspieszyć, kiedy inne są w tak złym stanie, że trudno po nich wogóle przejechać, muszą też nadrobić powyższe problemy na skrzyżowaniach, aby zdążyć w nierealnych rozkładach). Kto nie trzyma rozkładów i nie daj Boże uczestniczy w jakiejś kolizji – traci premie.
Pasażerowie, czy naprawdę lubicie kiedy Wasz tramwaj zatrzymywany jest przez zalewające miasto auta?