Dzień bez samochodu ’99
Widoczne tu i tam kolorowe plakaty, przedstawiające nieco psychodeliczny
wizerunek motyla ubranego w hipisowskie dzwony i z iście motylą
lekkością zwijającego asfaltową wstęgę jezdni, przyniosły efekt.
Na Placu Zamkowym, w samo południe, zgromadził się niemały, wielopokoleniowy
tłum cyklistów pragnących zamanifestować wolę życia w mieście
dostosowanym do żywotnych potrzeb normalnych ludzi, nie do sztucznie
wykreowanych zachcianek automaniaków.
Staś wygłosił przemówienie informujące przypadkowych przechodniów
oraz, za pośrednictwem obecnych kamer, milczącą większość, wolącą w
niedzielę siedzieć w domu przed telewizorem, o celu tak licznego
zgromadzenia i o naszym punkcie widzenia miejskich problemów
transportowych. Wspomniał o ogromnym zanieczyszczeniu powietrza
będącym wynikiem bezmyślnego nadużywania aut i o wypadkach
drogowych, w których rokrocznie ginie 11 tysięcy obywateli RP (7 tys. na
miejscu). Jako przykład do naśladowania wskazał niektóre miasta
zachodnioeuropejskie, gdzie bicykle są wszechobecne, czemu sprzyja
sensowna infrastruktura miejska oraz przepisy preferujące ten szybki,
wygodny, najprzyjaźniejszy dla środowiska, najzdrowszy i najtańszy rodzaj
transportu.
Po wiecu nasz barwny peleton, przy dźwiękach dzwonków, gwizdków,
trąbek i piszczałek, ruszył ulicami stolicy. Tego dnia były one rzeczywiście
nasze. Duża frekwencja pozwalała zająć dwa pasy jezdni na kilometrowym
odcinku. Jak zwykle pozdrawiali nas piesi. Autoholicy zaś zmuszeni byli
znacznie zwolnić tempo jazdy lub też zrelaksować się podczas
niezaplanowanych postojów. Jeżdżąc po rondzie de Gaulle’a, rondzie
Dmowskiego i rondzie Babka nie łamaliśmy przepisów drogowych. Trudno
nawet powiedzieć, że blokowaliśmy ruch – my byliśmy ruchem. Należy się
w tym miejscu podziękowanie dla policji, która zarówno w niedzielę, jak i
dwa dni wcześniej, podczas masy krytycznej, okazała
pełne zrozumienie dla naszej sprawy.
Zakończenie manifestacji nastąpiło w Ogrodzie Saskim. Tego samego dnia
Ruch Społeczeństwa Alternatywnego i Invisible Pedal zorganizowały
Bunt Pieszych, polegający na odzyskaniu na pewien
czas dla ludzi Placu Bankowego i zamienieniem go ze strefy hałasu,
toksycznych wyziewów i śmiertelnego zagrożenia w miejsce wesołej zabawy
przy muzyce.