Wężykiem na przystanki przy placu Hallera
Coraz trudniej dojść na przystanek
Dzięki kolejnym inwestycjom, dostępność przystanków tramwajowych przy placu Hallera systematycznie się pogarsza. Najpierw Tramwaje Warszawskie zagrodziły płotem najkrótsze dojście z przejścia dla pieszych po północnej stronie placu do przystanku w stronę centrum, a ostatnio przy okazji remontu torowiska pracowicie odnowiły jedenastometrowej szerokości chodnik, który kończy się ślepo na barierkach. Za to zaorały i obsiały trawką nowy przedept „po skosie”, którym pasażerowie dochodzili do przystanku.
Kronika zdjęciowa
Obszerny przedept pokazywał potrzebę społeczną dojścia do przystanku z drugiej strony, od północy.
Niestety, zamiast ucywilizować te dojście, przegrodzono je płotem.
W efekcie szybko powstał nowy przedept – po skosie, łączący najkrótszą drogą przejścia dla pieszych przez jezdnię i torowisko.
Niestety, ostatnio i ten został zaorany i obsiany trawką. Ciekawe, na jak długo?
Jednocześnie wyremontowano chodnik o imponującej szerokości 11 (słownie: jedenaście) metrów, który wprawdzie prowadzi do przejścia przez torowisko, ale za to od strony jezdni kończy się płotem.
Podsumowanie
W efekcie na przystanek trzeba się poruszać ruchem konika szachowego, czyli najdłuższą możliwą trasą. Efektywność komunikacji zbiorowej tym samym spadła (dojście z/do tramwaju jest integralną częścią podróży), za to udało się wydać pieniądze, co niestety bywa głównym kryterium sukcesu miejskich inwestycji. Wszak dojście do stanu docelowego kolejnymi inwestycjami naprawiającymi efekty poprzednich sprzyja wzrostowi PKB.
Jak można było to zrobić, gdyby uwzględniono, że pasażerowie nie teleportują się na przystanek?