Autobus w pizzerii — to nie wypadek i nie przypadek
Autobus w pizzerii – czy to gwałt na pieszych pod słońcem Italii?
Mamma mia, autobus w pizzerii? Pisano już o tramwaju jeżdżącym ludziom po piętach na ulicach Amsterdamu [zobacz >>>], ale mimo wszystko takie tytuły w Polsce pojawiają się rzadko. Już prędzej przeczytamy, że „znowu tir wjechał w dom”, no i z kronikarskiego obowiązku należy wspomnieć rodzimy tramwaj 105N, który pewnej nocy zadomowił się w kwiaciarni na Nowowiejskiej w połowie minionej dekady, do tego jadąc na wstecznym biegu…
Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu
Niniejszy artykuł dotyczy stolicy Włoch. Większości z nas Wieczne Miasto kojarzy się z zabytkami, sztuką, słońcem i oczywiście Papieżem. Nikt też nie zaprzeczy, że Włosi są narodem zmotoryzowanym i ciężko sobie wyobrazić ich ulice bez setek tysięcy samochodów, skuterów i innych głośnych zatruwaczy powietrza. No i wszyscy wiedzą, że ruch tam jest półdziki, szybki i hałaśliwy. Gdzie zatem miejsce dla niezmotoryzowanych? Pewnie za chwilę nastąpi długa lista żalów ze strony pieszych, rowerzystów, ekologów i innych (anty)motoryzacyjnych (anty)terrorystów.
Nic podobnego…
Strefy ograniczonego dostępu
Rzym już dawno spostrzegł, że więcej samochodów po prostu się nie zmieści. I na ulicach, i w sensie zatrucia powietrza. Postawił zatem na rozwój transportu publicznego, utrwalając i rozbudowując istniejące sieci kolei, kolejki dojazdowej, metra i tramwajów oraz wymieniając stare autobusy. Najważniejszym jednak krokiem było ustanowienie stref ograniczonego dostępu do centrum miasta. Mają one dwojaki charakter:
strefa niedostępna w godzinach od 8:00 do 18:00 polega na ustawieniu bramek z kamerami rejestrującymi ruch. Uprawnienia do ich przekraczania mają autobusy, samochody osób zamieszkałych wewnątrz strefy oraz motorowery. Nie ma oczywiście ograniczeń dla rowerów, riksz, pojazdów konnych i temu podobnych środków transportu. System rozpoznaje tablice rejestracyjne i w razie potrzeby nalicza kary. Czasami widuje się też patrole policji, wyłapujące wyjeżdżających ze strefy nieuprawnionych kierowców. Na wyświetlaczach widać, czy wjeżdżać wolno (varco non attivo), czy nie (attivo).
Zabytkowe ulice i place prawie zupełnie wyłączono z ruchu pojazdów. Są one odcięte przy pomocy słupków i bramek na zasadzie pali chowających się w jezdni. O otwarciu przegrody decyduje zwykle dyżurujący funkcjonariusz z formacji podobnej do naszej straży miejskiej. Na przykład koło słynnych Schodów Hiszpańskich wolno przejeżdżać rowerom, uprawnionym taksówkom, rikszom, dorożkom oraz … autobusom komunikacji miejskiej.
Nie ma natomiast innych wyjątków, nawet dla poczty i firm kurierskich – ich dostawy mają napęd na paliwo odnawialne, na przykład są to zestawy pchane o sile 1 człowieka.
Autobus w pizzerii?
I tu się pojawia autobus w pizzerii. Można też odwrócić to stwierdzenie i napisać, że to pizzeria wpada pod autobus. W Rzymie nie ma chyba restauracji bez stolików na dworze, w miarę możliwości wystawianych na ulicę. Między nimi przechodzą tłumy ludzi, jeżdżą rowery, riksze i tak dalej. No i autobusy – władze zauważyły, że nie wszyscy dadzą radę dotrzeć na własnych nogach na przykład na słynne place Campo di Fiori czy Piazza Venezia, zapewniły zatem kursowanie tam komunikacji zbiorowej.
Realizują ją malutkie, 12 osobowe autobusy elektryczne, przedzierające się między innymi pośród stolików pizzerii i kafejek. Pojazdy te są bezgłośne, nie emitują spalin i poruszają się niewiele szybciej od pieszych. Dzięki temu nie są niebezpieczne dla niezmotoryzowanych, nawet w tłumie, nie muszą też mieć parametrów jezdnych wyśrubowanych do „nawiązania walki” na normalnej ulicy. Ot, ruch uspokojony że bardziej nie można. Autobusiki należą oczywiście do miejskiego przedsiębiorstwa komunikacji (atac) i podlegają normalnej taryfie przejazdu.
A ta jest dość atrakcyjna, bilet jednorazowy kosztuje 1 EUR, natomiast sieciowy „na wszystko” ważny przez 7 dni – tylko 14 EUR. Dostępny jest w zasadzie gdzie się da, zwłaszcza w kioskach i sklepikach (Tabak), gdzie drukują je jak nasze doładowania do telefonów, ponadto można je nabyć w rozbudowanej sieci wielojęzycznych automatów.
Kiedy pokazałem to zdjęcie autobusu między stolikami we Wrocławiu, który jako miasto nie jest taki „NIEDASIĘ” jak np. Warszawa, wyrwali sobie trochę włosów z głowy i zakrzyknęli: „a czy za nim jeździ karetka? Kto zmywa krew z ulic?”. Czyli trochę panikowali, a przecież u nich tramwaj gania Szewską, ludzie kicają w poprzek Oławską i nic takiego się nie dzieje. Ale jest coś na rzeczy, u nas koniecznie musiałoby się coś stać. Choćby w wyobraźni drogowców, którzy trwają wprawdzie przy fikcji, że po Warszawie jeździ się 50 km/h, a pieszego chroni prawo i kreski na jezdni, ale nie wyobrażają sobie profesjonalnego kierowcy autobusu czy motorniczego wśród pieszych i rowerzystów. Widać ten typ tak ma.
Jeszcze kilka migawek z Wiecznego Miasta
Rowery
Nieprawdą jest, że Rzym nie lubi rowerzystów. Są nawet ulice, gdzie dopuszczony jest jedynie ruch rowerowy, ponadto są dla nich parkingi…
…nastąpił też wysyp rowerów do wynajmu, przeznaczonych głównie dla turystów.
Pewnym utrudnieniem jest natomiast zabytkowy rzymski bruk, ale my, Polacy, zwyczajni jesteśmy po gorszych rzeczach jeździć, więc nas to nie przeraża. Można zauważyć, że w zabytkowym mieście nie ma za bardzo jak budować dróg rowerowych, zatem ograniczenia wobec motoryzacji i stojaki są najlepszą zachętą dla tego środka transportu
Tramwaje
Rzym jest miastem tramwajów, pielęgnującym ich tradycje i rozwijającym z dumą sieć transportu szynowego.
Mało kto pamięta, że idea szyn i obowiązujący standard 1435 mm bierze się od kolein dla rydwanów, jakie Rzymianie wykuwali w słynnych rzymskich drogach (niektórzy idą dalej ku teorii, że szerokość rydwanu wynikała z kolei z rozmiaru dwóch końskich zadów…i tak dalej).
Mekką miłośników tramwajów jest skrzyżowanie większości linii na Porta Maggiore, gdzie dociera też kolejka elektryczna kursująca na zasadzie naszej EKD, ale częściowo po ulicach. Urokliwe są skrzyżowania tych pojazdów – jedne mają dzwonki (tramwajowe), drugie gwizdki (kolejowe) i inny rozstaw szyn (coś jakby kolej kiedyś miała chudsze koniki).
Na uwagę zasługuje nowa linia tramwajowa do Casaletto, na wydzielonym i częściowo zielonym torowisku. Nowoczesne tramwaje Roma I i Roma II produkcji Fiata (porównywalne z naszymi 120 N z bydgoskiej Pesy) jeżdżą szybko, są przestronne, klimatyzowane i co najważniejsze, kursują z przedmieścia na Zatybrzu do … samego centrum. Jedna linia z Casaletto, okalająca Forum Romanum i mijająca Colosseum oraz wspomnianą Porta Maggiore poddawana jest przebudowie (poprawiana jest wibroizolacja z uwagi na zabytki) i po torowisku jeżdżą zastępcze autobusy. Druga linia wjeżdża do środka miasta na plac Largo Argentina i zawraca między domami i zabytkowym wykopaliskiem, zajmującym cały plac.
Na wykopalisku mieszka około 300 kotów – są pod ochroną tak samo, jak zabytki, w podziemiu placu wolontariusze prowadzą dla nich schronisko.
Zatem, jakim cudem te tramwaje tam zawracają?
Otóż robią to „na wprost” – są dwukierunkowe i tylko zmieniają tor na mijance…
…obficie smarowanej dla uniknięcia zgrzytów, gdyż manewrują przy samej ścianie domów, do tego jakby … po chodniku. I co? I nic, jest dobrze. Gdyby nie ten prosty sposób, Rzymianie nigdy nie mieliby tu tramwajów, a budowa metra jest również wykluczona, poza tym także bardzo droga. Proste, ale niestety jest to kolejne rozwiązanie wprost do katalogu warszawskiego NIEDASIĘ. A szkoda.
Bonus
Dla niektórych nie ma nic ważniejszego, niż tramwaje. Rzym je kocha i faworyzuje miłośników trakcji elektrycznej. Na przykład w weekendy wyjeżdżają na normalne trasy wagony zabytkowe, uruchamia się też linie wyłączone w dni robocze z powodu prac torowych (technicznie jest to możliwe dzięki ciekawym prefabrykowanym torom i mijankom, montowanym na czas remontu). Dlatego naprawdę cały ten artykuł był tylko przykrywką do publikacji ostatniego zdjęcia, zatutyłowanego „Lud rzymski i nie tylko”. Na marginesie, każda miejska rzecz nosi ulubiony przez Rzymian napis SPQR, co oznacza starożytne Senat i Lud Rzymski. Na zdjęciu tramwaj Fiat typu Roma I w relacji Casaletto – Largo Argentina, na moście, na którym samochodom zabrano oczywiście po jednym pasie ruchu w każdą stronę – jak na Trasie W-Z, tylko że dużo wcześniej i ponoć bez dyskusji…
Le mot peuple vient du latin populus désignant l’ensemble des citoyens (donc des individus ayant le pouvoir de voter dans la démocratie romaine), par opposition au Sénat et a la plébe.