Polemika – ekologia, Rospuda, polityka
Publikujemy dwie polemiki z wczorajszym tekstem Rospuda – ekologia w służbie polityki
na łamach działu Opinie Rzeczpospolitej.
Do Redakcji Rzeczpospolitej
Do: Paweł Lisicki, Redaktor Naczelny „Rzeczpospolitej”
Szanowny Panie Redaktorze!
Opublikowany wczoraj na łamach Rz tekst Rospuda – ekologia w służbie polityki
zawiera wiele informacji nieścisłych i nieprawdziwych. O ile do powtarzanych często stereotypów na temat ekologów już przywykliśmy, o tyle w sprawie tak ważnej, którą żyje cała Polska, i poruszonej na tak opiniotwórczych łamach jak Rz – musimy się odnieść i prosić o opublikowanie naszej polemiki z panem Burgerem.
Przy okazji zachęcamy całą Redakcję Rz do większego zainteresowania sprawami ekologii. Wiele sporów można zażegnać lub chociaż złagodzić dzięki pełnej i obiektywnej informacji. Widzimy tu ogromne pole do działania dla prasy, która zechce odkryć pod etykietką „ekologii” troskę o zrównoważoną politykę transportową, o zmniejszenie zalewu odpadów, o przyjazne warunki życia (także dla przyszłych pokoleń). Serdecznie zapraszamy Państwa do współpracy!
Rospuda – polityka nie służy ekologii
Nie tak dawno jeden z posłów LPR zarzucał obrońcom Rospudy działanie za niepolskie pieniądze
i wysługiwanie się obcym
[zobacz >>>]. Pan Burger w całkiem podobny sposób tropi źródła nasilającej się społecznej kampanii w polityce i inspiracjach Agory. Tymczasem Zielone Mazowsze i Pracownia na rzecz Wszystkich Istot protestowały przeciw niszczeniu Rospudy od dawna, także za poprzedniej kadencji. Trudno nie zauważyć rosnącego upolitycznienia
konfliktu. Jednak autor myli przy tym przyczyny ze skutkami. Sprawa Rospudy staje się polityczna z powodu uporu obecnie rządzących polityków, a zwłaszcza ministra Szyszki.
Pan Burger pisze w całej akcji obrony Rospudy nie uczestniczą polskie autorytety naukowe
. Tymczasem z apelem do premiera o zatrzymanie budowy przez unikatowe torfowiska wystąpiła Rada Wydziału Biologii UW. Apel wręczył adresatowi były rektor, prof. Piotr Węgleński zaznaczając, że jest to m.in. reakcja na sugestie, że protesty przeciwko obwodnicy to protesty 'zwariowanych ekologów’, którzy protestują zawsze i przeciwko wszystkiemu
. Oficjalnego wsparcia akcjom w obronie Doliny Rospudy udzielił Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Etologicznego [zobacz >>>].
Pan Burger narzeka, że obraz przedstawiany opinii publicznej jest fałszywy. Fałszuje się go przede wszystkim wmawiając mieszkańcom Augustowa, że ekolodzy są przeciw obwodnicy. Tymczasem spór dotyczy nie jej, lecz dalszego odcinka drogi krajowej nr 8. Przytacza statystyki śmiertelnych wypadków, którymi chętnie szafują politycy i urzędnicy, ale żaden z nich do tej pory nie potrafił skutecznie upomnieć się o dodatkowe sygnalizatory świetlne czy chociażby azyle na przejściach dla pieszych w Augustowie. Dopiero ekolodzy zwrócili uwagę na ten problem obnażając przy tym postawę burmistrza – niezdolnego wyjaśnić, dlaczego płynność ruchu stawia wyżej niż ludzkie życie. To ekolodzy wołają Tiry na tory!
wskazując na zapomnianą linię kolejową biegnącą przez Augustów.
Pan Burger wypowiada wiele twierdzeń na temat poglądów tzw. ekologów, ale unika cytowania konkretnych wypowiedzi. Zamiast z oficjalnymi oświadczeniami i dokumentami, woli polemizować z jakimiś przypadkowymi wypowiedziami anonimowych osób, których prawdziwość i kontekst trudno zweryfikować. Może w swych badaniach przywykł do uogólnień, ale chcąc podjąć ten temat rzetelnie, powinien nad tymi skłonnościami zapanować.
Burger podważa opinie o ryzykowności inwestycji i domaga się stuprocentowych pewników. A przecież – jak wskazała KE – w przypadku Natury 2000 to na inwestorze spoczywa ciężar dowodu, że inwestycja nie zaszkodzi środowisku. GDDKiA takich dowodów nie przedstawiła. Zdaniem KE oceny przedstawione przez władze polskie nie zawierają jasnych
[zobacz >>>]
konkluzji co do prawdopodobnego wpływu na stosunki wodne.
Nie rozumiemy, dlaczego dla pana Burgera w ocenie jakiegokolwiek wariantu ważniejsze jest to, kto go firmuje, a nie koszty, komplikacje i skutki uboczne. W naszych stanowiskach te właśnie, w pełni racjonalne kryteria staramy się podkreślać. [zobacz >>>] [zobacz >>>] Stawiamy też pytanie: Skoro obecny wariant GDDKiA jest najlepszy, to dlaczego nie można go dofinansować z funduszy UE? Czy rządowi nie zależy na zaoszczędzeniu kilkuset mln zł?
Jako przejaw ignorancji lub populizmu należy odebrać zrównanie parków narodowych z krajobrazowymi i twierdzenie, że ponad 30 proc. powierzchni kraju podlega ochronie. Parki krajobrazowe to niestety ochrona zupełnie inna i coraz bardziej pozorna. W bardzo wielu z nich interes przyrody liczy się tylko do czasu, aż nie ustąpi samorządowej presji na rozwój bazy turystycznej (hotele, wyciągi itp.) czy komunikacji.
Widać to doskonale na ogołoconych połaciach Jaworzyny Krynickiej w Popradzkim Parku Krajobrazowym.
Według takiej metodologii należałoby zsumować długości autostrad, dróg wojewódzkich, powiatowych i gminnych i wpaść w zachwyt nad jakością i gęstością polskiej sieci drogowej.
Jeśli minister Szyszko ma takich doradców, jak pan Burger, to trudno się dziwić, że podejmuje nietrafne decyzje.
Ewolucja Burgera
Smutne, że Tadeusz Burger, badacz ekologicznych organizacji pozarządowych, który jeszcze w 1999 roku na wykładach dla studentów podkreślał słabość polskiego ruchu ekologicznego, obecnie zajmuje się wytykaniem mu jego siły. Siły, która rodzi się z porozumienia wszystkich organizacji co do meritum, czyli budowy obwodnicy inną trasą. Siły, która rodzi się z umiejętności mobilizacji społeczeństwa do poparcia protestu. Siły związanej także w umiejętnością wykorzystania dostępnych procedur prawnych w obronie przyrody. I wreszcie siły, która rodzi się nie ze ślepego sprzeciwu wobec rozwoju gospodarczego, ale z dążenia do równoważenia go i uwzględniania interesów różnych stron. Szkoda tylko, że stojąc wobec dłoni wyciągniętej do porozumienia, wciąż się ją odpycha. Stąd i obecna siła konfliktu.
Adam Będkowski, Warszawskie Ekospotkania
Aleksander Buczyński, Stowarzyszenie Zielone Mazowsze
Marcin Jackowski, Centrum Zrównoważonego Transportu
Polemika Stowarzyszenia Sadyba
Szanowna Redakcjo,
We wtorkowej Rzeczpospolitej ukazał się artykuł Rospuda – ekologia w służbie polityki
Tadeusza Burgera, socjologa i doradcy ministra środowiska. Autor pisze o upraszczaniu i fałszowaniu problemu „zagłady doliny Rospudy” sam dopuszczając się tego.
Otóż walka o ratowanie doliny trwa od wielu lat – znam osobę, która zdarła już kilka podkoszulek z napisem „Ratujmy Rospudę”, a na okładce książki „Strategia politycznego działania bez stosowania przemocy” wydanej w 2000 roku jest ten sam apel! Jak widać problem tkwi w tym, że Ministerstwo Środowiska jest głuche na protesty trwające od wielu lat, stąd teraz udawane zaskoczenie i stwierdzenia „już za późno”. Adam Wajrak nie jest „Kolumbem” Rospudy jak ironizuje autor, ale jego zasługą jest nagłośnienie tej sprawy w mediach, które zbyt mało uwagi poświęcają ochronie krajobrazu (przekonaliśmy się o tym sami prowadząc akcję „Ratujmy Aleje” – ponieważ gazety zbyt mało pisały o masowych i niekontrolowanych wycinkach alei przydrożnych, by dotrzeć do szerokiej opinii publicznej, zmuszeni byliśmy wykupić 3 całostronicowe ogłoszenia w jednej z ogólnopolskich gazet).
Takie nagłośnienie planowanej zagłady Rospudy daje szansę na zmianę planów, na które był aż nadto czasu. Sęk w tym, że nikt nie był zainteresowany, a może odwrotnie – ktoś jest bardzo zainteresowany obecnym projektem – mieszkańcy okolic Augustowa mówią o znanych osobach , które kupiły w tym rejonie działki? Może to plotka, faktem jest natomiast, że upór i brak kompromisów doprowadził do poniesienia znacznych kosztów . Osoby odpowiedzialne za budowę obwodnicy ignorując wszystkie zastrzeżenia, podejmują nadal działania przygotowawcze do rozpoczęcia prac budowlanych. Będąc świadomym grożących sankcji ze strony Unii Europejskiej celowo nie korzystają z dotacji unijnych, obawiając się, że zostaną one zablokowanie, a tym samym wstrzymana zostanie planowana przez nich inwestycja. Świadczy to o świadomym popełnianiu czynów niezgodnych z prawem, jest to działanie z premedytacją. W związku z tym można postawić szereg zarzutów – m.in. nie dopełnia obowiązku poprzez brak analizy możliwości wykonania alternatywnej drogi i uzyskanie w ten sposób subwencji z Unii Europejskie (art. 231 kodeksu karnego), działania na szkodę Skarbu Państwa i ogółu społeczeństwa Polski (art. 296 § 1 kk), poważnego uszkodzenia i istotnego zmniejszenia wartość przyrodniczej prawnie chronionego terenu (art. 187 § 1 kk) oraz zniszczenia mienia społecznego polegającego na zniszczeniu w świecie roślinnym i zwierzęcym w wielkim rozmiarze (art. 288 § 1 i 181 § 1, § 2 i §3).
Polska wstępując do Unii Europejskiej zobowiązała się do przestrzegania wszystkich jej praw nie na zasadzie fakultatywnej tj. korzystania tylko z praw i przywilejów przynoszących korzyści (w postaci dotacji), ale także do przestrzegania obowiązków wynikających z akcesu, w tym prawa dotyczącego ochrony środowiska. Unia Europejska – w trosce o wspólne dziedzictwo przyrodnicze, zagrożone trwałymi zmianami spowodowanymi antropopresją , wypracowała w tym względzie bardzo rygorystyczne przepisy zawarte w dyrektywach, zmuszając tym samym do poszukiwania metod ograniczania wpływu inwestycji na cenne przyrodniczo tereny.
Tymczasem cała propaganda „drogowo – rządowa” jest tak ukierunkowana jak by nie było innych rozwiązań, a winę za zaistniały stan – także prawny – ponoszą ” ekolodzy” (przy czym do tego „garnka” wrzuca się wszystkich mających inne zdanie). Stąd antagonizowanie społeczeństwa (drogowcy ratujący ludzkie życie – ekolodzy ratujący owady i trawki), obarczanie ekologów winą za ewentualne opóźnienia, wyliczanie kosztów i wyszydzanie z inicjatorów akcji. Swoją drogą, dobrze świadczy o Adamie Wajraku, że – jak opisuje autor – z dziennikarza wyśmiewającego się z przypinania do drzew, zamienił się w obrońcę Rospudy. Takiej metamorfozy życzę Panu Burgerowi, by pracując w ministerstwie środowiska stał się obrońcą środowiska i partnerem ekologów (którzy z założenia powinni być jego sprzymierzeńcami) , po to by nie trzeba było pisać polemik pod tytułem „Ministerstwo Środowiska w służbie drogowców”.
Krzysztof Worobiec, Prezes Stowarzyszenia na Rzecz Ochrony Krajobrazu Kulturowego Mazur „Sadyba”