Referendum ws. Rospudy – dura lex contra vox populi?
Media donoszą, że premier chce, by na temat budowy obwodnicy Augustowa przez Dolinę Rosudy wypowiedzieli się w referendum mieszkańcy województwa podlaskiego, i uważa, że jest to najlepszy sposób na rozwiązanie tego sporu.
Wypowiedzi prezydenta i premiera na temat Rospudy przyjmuję z zadowoleniem jako przejaw tego, że najważniejsze osoby w państwie nie bagatelizują problemu. Nabiera on ogólnonarodowej wagi zarówno oddolnie, w masowym ruchu sprzeciwu społecznego, jak i odgórnie, właśnie w reakcjach prezydenta, premiera, rzecznika praw obywatelskich [zobacz >>>] i innych autorytetów [zobacz >>>].
Z ogromnym zaskoczeniem jednak odbieram w ustach pana premiera zapowiedź referendum ws. trasy obwodnicy Augustowa. Znane są zarzuty, że jej przebieg przyjęty przez GDDKiA narusza nie tylko prawo polskie [zobacz >>>]
i unijne [zobacz >>>] [zobacz >>>], ale także Konstytucję RP [zobacz >>>]. Czy premier (będąc przecież prawnikiem i liderem partii Prawo i Sprawiedliwość) nie uważa, że od wyjaśnienia tych właśnie kwestii należałoby zacząć? Wykluczy to sytuację, w której jeden z wyników referendum jest zgodny z prawem, a drugi je łamie. W której konsekwencje kar nałożonych na Polskę w wyniku decyzji mieszkańców Podlasia odczują finansowo pozostałe województwa, np. w bankrutujących szpitalach.
Słuszny skądinąd udział społeczeństwa w procesie decyzyjnym nie powinien chyba zastępować rozstrzygnięć zarezerwowanych w Konstytucji RP dla sądów i trybunałów. Gdyby ten gorący spór miał jednak rzeczywiście znaleźć finał w referendum, to proponuję, by pytanie brzmiało Czy popierasz łamanie przez Polskę prawa, które zobowiązała się przestrzegać wstępując do Wspólnoty Europejskiej, i związane z tym straty finansowe dla budżetu państwa w wysokości X mln euro, jakie pochłoną kary nałożone na Polskę?
Można też pójść dalej i od razu zapytać obywateli, czy chcą, by Polska opuściła Unię. Rezygnacja z członkostwa uchroni nas raz na zawsze przed podobnymi dylematami dotyczącymi ochrony środowiska.