Rozliczyć pseudoekologów!
07.03.2000 Życie Warszawy opublikowało całostronicowy tekst Grażyny Błaszczak Inwestora droga przez mękę
będący częścią nagonki na organizacje, które ośmielają się bronić interesu społecznego, zamiast cieszyć się z dzikiej i rabunkowej gospodarki przestrzenią, która często
oznacza krociowe, krótkoterminowe zyski dla inwestorów, wysokie łapówki dla urzędników i długoterminowe straty dla społeczności lokalnych: pogorszenie warunków życia, niszczenie przyrody, zabytków, zanieczyszczanie środowiska,
tworzenie chaotycznej zabudowy niszczącej walory naszych miast.
W artykule czytamy m.in.: Z inwestorskim torem przeszkód postanowiło walczyć Prezydium Konferencji Inwestorów. Organizacja chce stworzyć lobby, które wpłynęłoby na parlamentarzystów, aby zmienili prawo. Chodzi o
odbiurokratyzowanie urzędów oraz likwidację barier administracyjnych. Zdaniem Konferencji Inwestorów, sąsiedzi budów i instytucje paraekologiczne i pseudoekologiczne wykorzystują prawo do sprzedaży swojej akceptacji za
pieniądze. Powstają wyspecjalizowane kancelarie prawnicze, trudniące się głównie obsługą procedur odwoławczych. Żyją one ze skutecznego blokowania procesu inwestycyjnego, bez żadnych finansowych konsekwencji, jeśli protest
okazuje się bezpodstawny. Co można zrobić? Przede wszystkim trzeba zmienić prawo. Dziś każdy może protestować, niezależnie od tego, czy ma rację.
Precz z warchołami i pseudoekologami! Ekolodzy do Ekolandu!
– chciałoby się zakrzyknąć po powyższej lekturze. Tymczasem rzeczywistość jest całkiem inna.
Jeśli ktoś chce obejrzeć te wyspecjalizowane kancelarie prawnicze
to zapraszam do naszego biura – proszę je obejrzeć, rzucić okiem na sprzęt. Jeden prawnik w
całej Warszawie, który po godzinach bezpłatnie pomaga mieszkańcom w sprawach ochrony środowiska. Kilku prawników – amatorów, którzy po lekturze Kodeksu Postępowania Administracyjnego i kilku ustaw biegają po urzędach i piszą
odwołania w imieniu swoich organizacji. I zalew inwestycji. Praktycznie na każdy park w Warszawie są zakusy.
Najgroźniejsze są żądania likwidacji barier administracyjnych. Niby to ładnie brzmi. Odbiurokratyzować! Po co dziesiątki koncesji, pozwoleń, pism?
Sam byłem za. Dopóki nie zobaczyłem co to oznacza w praktyce. A w praktyce siedzi sobie w Ministerstwie Finansów kilku panów, zwanych Komisją d/s Odbiurokratyzowania Gospodarki (ciało całkowicie pozakonstytucyjne) i
cenzuruje wszystkie projekty ustaw z wszelkich zapisów, które stwarzałyby jakiekolwiek problemy dużym inwestorom.
Jaka jest ich wizja idealnego państwa? Taka sama jak wszystkich innych przedstawicieli elit biznesowo-politycznych – Światowej Organizacji Handlu,
MFW: korporacje mają prawo do maksymalnych zysków, nawet kosztem szerszego interesu ogółu, państwo należy zredukować jedynie do roli strażnika interesów korporacji, obcinając zadania w zakresie służby zdrowia, edukacji, opieki społecznej – aby zmniejszyć obciążenia podatkowe korporacji.
Ostatnio Komisja zmieniła także projekty ustaw o dostępie do informacji, o ochronie środowiska i o zagospodarowaniu przestrzennym. W wielu wypadkach projekty te są mniej demokratyczne niż analogiczne ustawy z okresu PRL-u.
Obecnie np. samorządy prowadzą listy organizacji ekologicznych, którym obligatoryjnie wysyłają zawiadomienia o planowanych inwestycjach mogących pogorszyć stan środowiska. W nowym projekcie samorządy nie mają już takiego
obowiązku. Tak więc jest to w zasadzie ustawa o braku dostępu do informacji.
Takie rozwiązania są sprzeczne z zasadami demokratycznego państwa, społeczeństwa obywatelskiego, kilkoma traktatami (np. Konwencja z Aarhus), dyrektywami Unii Europejskiej. Są za to zgodne z dążeniami transnarodowych korporacji do likwidowania wszelkich praw utrudniających im życie i obciążeń podatkowych.
Szkoda, że Życie Warszawy nie zadbało o wysłuchanie wszystkich stron, co nakazuje prawo prasowe. Szkoda też, że swoje łamy udostępnia tylko na prezentowanie problemów bogatych inwestorów, a nie znajduje miejsca na
wsparcie stowarzyszeń społecznych, które starają się chronić długoterminowe interesy całej społeczności miasta.