Jazda przez chaos
Opóźnienie w pracach modernizacyjnych na linii Warszawa – Skierniewice przekroczyło już pierwotnie zakładany całkowity okres realizacji inwestycji.
Termin zakończenia robót: maj 2012
Gdy w maju 2010 r. spółka PKP Polskie Linie Kolejowe podpisywała umowę z wykonawcą modernizacji – konsorcjum spółek Przedsiębiorstwo Napraw Infrastruktury, PKP Energetyka oraz Pomorskie Przedsiębiorstwo Mechaniczno-Torowe – termin zakończenia robót ustalono na koniec maja 2012 r.
Następnie spółka PKP PLK podpisała z wykonawcami aneks do umowy, w którym zgodziła się, by termin finalizacji prac został przesunięty na listopad 2013 r. W międzyczasie doszło jednak do upadłości Przedsiębiorstwa Napraw Infrastruktury, będącego liderem konsorcjum realizującego modernizację między Warszawą a Skierniewicami, wskutek czego we wrześniu 2012 r. prace stanęły. Udało się je wznowić dopiero po dziesięciu miesiącach – w czerwcu 2013 r. – po przejęciu przez Pomorskie Przedsiębiorstwo Mechaniczno – Torowe funkcji lidera konsorcjum.
Spiętrzenie prac
Aktualnie finisz robót modernizacyjnych przewidywany jest na trzeci kwartał 2015 r., co oznacza ponad trzy lata opóźnienia względem pierwotnie zakładanego terminu zakończenia prac. Nad inwestycją wisi widmo wycofania dofinansowania Unii Europejskiej – albowiem projekty rozpoczęte w ramach unijnej perspektywy finansowej na lata 2007-2013 muszą zostać zrealizowane do końca 2015 r. Roboty prowadzone są więc w dużym pośpiechu i chaosie – spółka PKP PLK nazywa ten stan spiętrzeniem prac
.
Ruch musimy, jak zawsze, prowadzić w sposób bezpieczny, zarówno dla wykonawcy prac, jak i dla pasażerów
– zapewniają przedstawiciele PKP PLK. Tymczasem na modernizowanej linii Warszawa – Skierniewice miały już miejsce przypadki uderzenia jadącego pociągu przez pracującą na sąsiednim torze koparkę (w starciu z koparką 5 sierpnia uszkodzony został skład Kolei Mazowieckich, a 7 sierpnia skład PKP Intercity).
Na pogrążonej w spiętrzonych pracach linii nieustannie dochodzi ponadto do awarii urządzeń sterowania ruchem, rozjazdów, sieci trakcyjnej czy uszkodzeń podziemnych kabli teletechnicznych. Każda awaria skutkuje opóźnieniami i odwołaniami pociągów.
Pogłębiający się stan chaosu
Gdy na przełomie maja i czerwca 2014 r. w ciągu 14 dni doszło do 25 awarii urządzeń sterowania ruchem oraz sieci trakcyjnej na linii Warszawa – Skierniewice, Koleje Mazowieckie skierowały do zarządu PKP PLK ostre pismo. W piśmie podpisanym przez prezesa oraz trzech członków zarządu Kolei Mazowieckich padły słowa o dramatycznej sytuacji na modernizowanej linii
, pogłębiającym się stanie chaosu na torach
, notorycznych opóźnieniach
oraz organizacji ruchu będącej nie do przyjęcia
. Jednocześnie Koleje Mazowieckie domagały się, aby opłaty dla przewoźników kolejowych za korzystanie z linii objętych remontami były obniżane o 50%. Rzecznik prasowy PKP PLK Mirosław Siemieniec nie pozostawił jednak złudzeń: – Nie bierzemy pod uwagę takiej możliwości
.
Tak jak przewoźnicy oczekują obniżenia stawek z dostęp do torów, tak obniżenia cen biletów domagają się pasażerowie zmuszeni do podróży w warunkach ciągłego chaosu.
Nikt nic nie wie
Kulminacja chaosu osiągnięta została 22 lipca 2014 r., kiedy to spółka PKP PLK w sposób nagły bez uprzedzenia całkowicie zmieniła rozkład jazdy, tłumacząc to testowaniem nowych urządzeń sterowania ruchem kolejowym. Informacja o zmianie rozkładu została umieszczona na stacjach i w internecie dopiero poprzedniego dnia wieczorem. W efekcie pasażerowie rano przyszli na stacje, by pojechać do pracy pociągami – a one albo kursowały w zupełnie innych godzinach, albo zostały odwołane, albo skierowane trasami objazdowymi.
Na brak informacji narzekali nie tylko podróżni, ale też przewoźnicy. – Informacje o zmianach zostały przez nas podane na dzień przed ich wejściem w życie, ponieważ o konieczności ich wprowadzenia zarządca infrastruktury poinformował spółkę zbyt późno
– mówiła portalowi „Rynek Kolejowy” Donata Nowakowska z Kolei Mazowieckich, a Michał Stilger ze spółki Przewozy Regionalne dodawał: – Jeszcze w chwili wprowadzenia nowego rozkładu jazdy nie mieliśmy informacji o dokładnych godzinach odjazdów
.
Dobrą minę do złej gry próbowała zachować jedynie spółka PKP Intercity, funkcjonująca z PKP PLK w ramach jednej Grupy PKP. – PKP PLK prowadziły konsultacje z przewoźnikami, w tym z PKP Intercity. Ich celem było wypracowanie kompromisowego rozwiązania, które powodowałoby jak najmniejsze zmiany dla pasażerów
– mówiła Beata Czemerajda z PKP Intercity.
Wskutek braku informacji, pierwszego dnia obowiązywania nagle zmienionego rozkładu na stacjach w Skierniewicach i Żyrardowie koczowały setki pasażerów chcących pojechać pociągami, które w rzeczywistości skierowano trasami objazdowymi z pominięciem tych miast. Zamiast postoju w Skierniewicach, wyznaczono zatrzymania w oddalonej o 5 km Mokrej, przy czym nie zapewniono dowozu do tej miejscowości. W efekcie do pociągów, które nie zostały skierowane na objazdy, pasażerom trudno było się zmieścić.
Przemęczeni pasażerowie
Zmieniona w nagłym trybie organizacja ruchu pociągów miała obwiązywać przez tydzień, a ostatecznie – po kolejnych przesunięciach – funkcjonowała przez ponad miesiąc: do końca sierpnia. Później sytuacja wcale nie wróciła do normy. Na linii Warszawa – Skierniewice pasażerowie wciąż borykają się z objazdami, opóźnieniami i odwołaniami pociągów.
W reakcji na niespodziewaną lipcową zmianę rozkładu jazdy, o której pasażerowie właściwie nie zostali poinformowani, pismo protestacyjne do spółek kolejowych wysłał prezydent Żyrardowa Andrzej Wilk, w którym alarmował, że sytuacja jest dramatyczna, a pasażerowie całkowicie zdruzgotani, przemęczeni i sfrustrowani
.
Odnosząc się do sytuacji na modernizowanej linii łączącej Warszawę ze Skierniewicami, Maciej Dutkiewicz z biura komunikacji i promocji w centrali PKP PLK oświadczył: – Znamy dokładnie kłopoty pasażerów, bo także wielu z nas, pracowników PKP PLK, tędy podróżuje.
Tekst pochodzi z dwumiesięcznika Z Biegiem Szyn
nr 73 (wrzesień – październik 2014);
www.zbs.net.pl