Inwazja zebr na Słowackiego
15 grudnia o godz. 14 pod Urzędem Dzielnicy Żoliborz pojawiły się zebry, wspierające starania mieszkańców o przywrócenie przejścia dla pieszych przez ul. Słowackiego. [zobacz >>>]
Ulica Słowackiego według obowiązującego od 2006 r. Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego m.st. Warszawy powinna być ulicą lokalną. Na takiej ulicy przejścia dla pieszych powinny być gęsto, niepotrzebne za to są po dwa pasy ruchu w każdą stronę [zobacz >>>] i zatoki autobusowe.
Tymczasem niedawno zlikwidowano nawet przejście dla pieszych przez tory tramwajowe [zobacz >>>]. Pędzi tędy Tramwaj Dużych Prędkości (prędkość komunikacyjna 20 km/h) linii nr 6 (raz na 10 minut w szczycie). Czy faktycznie brak sukcesów w uprzywilejowaniu tramwajów wobec samochodów [zobacz >>>] [zobacz >>>] warto odbijać sobie na pieszych?
My uważamy, że Pieszy to Bardzo Ważna Osoba – po prostu VIP [zobacz >>>].
Ponadklubowy sojusz radnych na rzecz przejścia pieszego: Donata Rapacka (PO) z córką Klementyną i Grzegorz Hlebowicz (PiS).
Teoretycznie przejście podziemne wyposażone jest w windę. W dniu happeningu winda po południowej stronie ulicy jednak okazała się nieczynna. Jak zwykle… [zobacz >>>]
Indolencja specjalistów od wind [zobacz >>>] tworzy pole do popisu dla specjalistów od informacji – na każdym wejściu można umieścić nieco inne przeprosiny, zachowując jednak spójną szatę graficzną.
Brak przejścia nie spowoduje, że piesi nie będą przechodzić przez ulicę. Zwłaszcza ci mniej sprawni, dla których nadkładanie 300 m lub ganianie po schodach jest sporym wyzwaniem.
Oprócz poparcia radnych, staraliśmy się uzyskać także poparcie władz dzielnicy. Witold Sielewicz, zastępca burmistrza dzielnicy Żoliborz, pokonując 12 (słownie: dwanaście) metrów od zarezerwowanego dla niego miejsca parkingowego do drzwi Urzędu…
…zganił jednak Zielone Mazowsze za to, że ułatwiając życie pieszym promuje bierność fizyczną. Im dalej do celu i więcej schodów po drodze – tym zdrowiej!
Innymi słowy, moglibyśmy docenić to, że drogowcy i tramwajarze promują lekkoatletykę w narodzie – np. biegi przez płotki.
Płoty poprawiają też bezpieczeństwo – dzięki nim (i brakowi dwustronnego dojścia do przystanku [zobacz >>>]) piesi bez zacięcia lekkoatletycznego zamiast przechodzić prostopadle do torów idą wzdłuż nich, uspokajając przy tym ruch tramwajowy.
Na deser: pojawiła się nowa hipoteza tłumacząca sentyment naszych inżynierów do wszelkiego rodzaju barierek i ogrodzeń. Dzięki nim mogą w dużym mieście, jakim jest Warszawa, poczuć się bardziej swojsko: podejdź no do płota, jak i ja podchodzę…