Polski drogowy szariat
Co łączy polskie prawo z szariatem? W fundamentalistycznych państwach muzułmańskich za czyny zupełnie nieszkodliwe (np. seks przedmałżeński) grożą surowe kary. Z kolei czyny naprawdę nieludzkie, takie jak honorowe zabójstwo córki, są praktycznie niekarane. Zupełnie jak na polskich drogach.
Niedawno napisała do mnie Pani Rachela, która została potrącona przez samochód na drodze dla rowerów. Kierowca dostał (niezgodnie z taryfikatorem) 100 zł mandatu i 0 punktów karnych – tyle co rowerzyści, którzy przejeżdżają przez pasy z prędkością pieszego! Pani Rachela miała sporo szczęścia, bo oprócz otarć i siniaków nic poważnego jej się nie stało.
Niestety nie da się tego powiedzieć o rowerzyście, który został potrącony w tym samym miejscu kilka miesięcy temu. Rezultat: złamana miednica, miesiąc w szpitalu i długa rehabilitacja. Tu Policja starała się obarczyć winą samego rowerzystę, bo przy takich obrażeniach wina kierowcy oznaczałaby przestępstwo z art. 177 §1 kodeksu karnego. Co innego lekkie potrącenia pieszego czy rowerzysty, gdzie uszkodzenia ciała naruszające prawidłowe funkcjonowanie czynności organizmu nie trwają dłużej niż 7 dni – tu sprawa nie jest ścigana z urzędu, a kierowca liczy na ulgowe traktowanie. Mały mandacik i po sprawie.
Prokurator uwolniony od mało ważnych spraw ludzi rozjechanych na przejściu dla pieszych czy przejeździe dla rowerów może w spokoju zająć się naprawdę ważnymi przestępcami: nietrzeźwymi rowerzystami [zobacz >>>]. Pewnie złapałby się za głowę, gdyby dowiedział się, że w wielu krajach UE prokuratorzy zajmują się każdym przypadkiem zarejestrowanego przekroczenia dozwolonej prędkości powyżej 30 km/h.
Z kogo w Polsce zbierane są większe mandaty? 0,21‰ alkoholu we krwi rowerzysty przyłapanego w parku nad Zalewem Nowohuckim w Krakowie oznaczało 700 zł grzywny i pół roku zakazu jazdy na rowerze. Wiadomo przecież, że rozsmarowanie autem rowerzysty na asfalcie, czy jazda w obszarze zabudowanym z prędkością 80 km/h, przy której nie uda się wyhamować przed pieszym, a prawdopodobieństwo jego zabicia jest bliskie 100% to błahostka zasługująca na łagodne traktowanie. Nie można porównywać tego z tak nagannym zachowaniem jak wypicie jednego piwa przed jazdą na rowerze! Nawet jeśli kogoś zabijesz autem, to jesteś traktowany łagodniej niż rowerzysta po kilku piwach.
Bezpieczniacy prowadzą akcje pod pretekstem ochrony niechronionych uczestników ruchu drogowego
. Rezultat? Czterocyfrowa liczba mandatów dla potencjalnych samobójców
(lub urojonych samobójców – np. piesi przechodzący na czerwonym, gdy droga jest pusta). Ile mandatów otrzymali w ramach tej akcji potencjalni mordercy
nie zwalniający przed przejściami dla pieszych czy przejazdami dla rowerzystów? ZERO. Nie przeprowadzono ani jednej akcji wymierzonej w takie łamanie przepisów przez kierowców.
Czemu? Mentalny taliban uznał zapewne, że ściganie potencjalnych morderców jest haram
, czyli zakazane. Co innego ściganie pieszych i rowerzystów, co jest zapewne halal
, czyli nakazane, pomimo że np. rowerzyści przejeżdżający po przejściach dla pieszych przyczyniają się do zranienia osób trzecich wyjątkowo rzadko.
Mandatuje się chodnikowców
nawet tam, gdzie nie zagraża to pieszym (bo ich tam zwyczajnie nie ma). Jednocześnie za plecami stróżów prawa na pobliskim przejeździe rozpędzone i nie zagrożone mandatem samochody wymuszają pierwszeństwo na rowerzystach, a szansa na wypadek śmiertelny jest naprawdę duża.
Winę za wypadki uwielbiamy zwalać zazwyczaj na wszystko, tylko nie nas samych i obowiązujący szariat. Winne są przecież fatalne drogi! Czy na pewno? Wystarczy przyjrzeć się statystykom poprawy bezpieczeństwa na drogach europejskich w latach 2001-2011 (liczba ofiar śmiertelnych w wypadkach na milion mieszkańców):
Polska: 145 (2001) do 110 (2011),
Litwa: 202 (2001) do 92 (2011),
Łotwa: 236 (2001) do 80 (2011).
Skąd taki spadek śmiertelności na Łotwie? Czy nagle wybudowano setki kilometrów autostrad?
Ale mamy też lepszy przykład:
Francja: 138 (2001) do 63 (2011).
Francja mimo rozwiniętej sieci autostrad w 2001 roku była krajem mniej bezpiecznym niż Polska w 2011. Co więc poskutkowało? Bezpardonowa walka z wykroczeniami kierowców, a szczególnie z nadmierną prędkością przy jednoczesnej tolerancji dla pieszych i rowerzystów! [zobacz >>>] We Francji w 2009 roku rowerzyści dostali 0,06% wszystkich mandatów, tymczasem w Polsce np. w Łodzi w 2012 r. rowerzyści dostają ok. 20% wszystkich mandatów. We Francji kary otrzymują mordercy
, a nie samobójcy
.
A w Polsce nie będzie lepiej póki mamy nasz drogowy szariat.