Subiektywnie o Krakowskim P.
W Warszawie zapanowała nowa moda. Rok temu z hukiem komisarz stolicy otwierał niedokończoną jeszcze ulice Marszałkowską, a kilka dni temu prezydent stolicy otworzyła ledwie kilkaset z prawie kilometra remontowanego Krakowskiego Przedmieścia. Z jednej strony jest się czego cieszyć, bo nowy wystrój robi wrażenie, a biały granit ewidentnie dodaje blasku Traktowi Królewskiemu. Z drugiej jednak…
Wielki biały chodnik, ale „dziury” na drzewa podejrzanie małe, w dodatku zamiast krzewów czy zielonej trawy, zasypane kamieniami.
Zupełnie inaczej to wygląda np. w Monachium.
Blask ulicy aż oślepia, a brak asfaltu na pewno wpłynie na mniejsze nagrzewanie się powierzchni gorącym latem. Podejrzanie mało cienia może jednak spowodować skutki odwrotne (efekt plażowy).
Po raz drugi w Warszawie zastosowano powierzchnię wyniesioną jezdni z przejściem dla pieszych na ulicy w ruchem autobusów komunikacji miejskiej.
Zastanawia jednak po co na tej powierzchni taki głęboki rowek odpływowy. Zasady fizyki mówią, że im bliżej szczytu tym mniej wody.
A to co można było zrobić 100 metrów bliżej Placu Zamkowego nie udało się przy Pomniku Kopernika choć to akurat wjazd do strefy zabytkowej i warto byłoby od razu zwolnić – tutaj jednak znów pieszy schodzi na ulicę, a nie kierowca wjeżdża na chodnik.
Zasady ochrony przestrzeni zabytkowych też są zastanawiające. Na pewno 60 lat temu nie było tutaj tak obszernych zatok autobusowych…
…natomiast tramwaje z trakcję elektryczną, której obecnie zakazał Stołeczny Konserwator Zabytków, śmigały bez oporów (zdjęcie z zasobów Archiwum m.st. Warszawy).
Również dziwna asymetria tego rozwiązania skłania ku reflekcji nad gustami polskich architektów i obrońców zabytków.