Jak czekałem na Trasę AK – okiem pasażera
W piątkowej Rzeczpospolitej czytamy zapowiedź happeningu zwolenników przyspieszenia budowy dróg szybkiego ruchu w rejonie Warszawy, zdegustowanych opóźnieniami. Sztandarowym przykładem niedotrzymanych przez drogowców obietnic ma być przedłużenie Trasy AK od Lasku na Kole w kierunku Konotopy.
Skoro już mowa o Trasie AK i długim oczekiwaniu, to warto przypomnieć, jak powoli i opornie udostępniano tę wielopasmową arterię transportowi zbiorowemu. Mimo oczywistych możliwości szybkiego skomunikowania kilku dzielnic Warszawy, jakie stworzyła po oddaniu do użytku odcinka Powązkowska – Górczewska. Oto chronologiczna tabela ukazująca aktywność ZTM na wspomnianym odcinku Trasy AK (dane za
www.trasbus.com
).
nr linii | typ | data uruchomienia | odstęp | uwagi |
---|---|---|---|---|
186 | całodzienna | I 2001 r. | ||
345 | tylko w dni powszednie i w godz. szczytu | X 2002 r. | po prawie 2 latach | zawieszana na wakacje |
404 | tylko w dni powszednie i w godz. szczytu | X 2004 r. | po kolejnych 2 latach | brak przystanku przy ul.Słowackiego |
197 | całodzienna | I 2006 r. | po kolejnych 14 miesiącach | w szczycie co 20 minut |
Zauważmy, że przez całych pięć lat kursowała tam tylko jedna linia całodzienna i codzienna, w dodatku mająca trasę tak długą, krętą (rozkładowy czas jej pokonania w granicach 64-81 minut) i narażoną na korki, że na punktualność nikt nie liczył. Liczyło się minuty oczekiwania przy przesiadce: 5, 10, 15… Jeśli autobus 186 się spóźniał, wypadł z kursu lub nie mógł pomieścić kolejnych chętnych – nie było żadnej alternatywy.
Czyżby opory we wprowadzaniu autobusów wynikały z codziennych zakłóceń przepustowości?
Czy kiedykolwiek pasażerowie tych linii organizowali akcje protestacyjne czy happeningi? Nie pamiętam, a sam do nich od początku należę. Chyba że happeningiem nazwiemy samo podróżowanie w nabitym po brzegi autobusie (bywały i krótkie Ikarusy w godzinach szczytu) albo pozostanie w grupie na przystanku po nieudanej próbie wepchnięcia się do środka (nierzadki widok). Próby interwencji w ZTM nie dawały wiele, co zresztą widać w odstępach między kolejnymi nowymi liniami. Można się było tylko wykrzyczeć na forum news.ztm.waw.pl zgłaszając różne pomysły i nic nie osiągając, a na efekty czekać rok czy dwa.
I dziś trudno powiedzieć, że możliwości Trasy AK dla poprawy komunikacji zbiorowej są już w pełni wykorzystane, choćby w porównaniu z Łazienkowską. Np. pełen węzeł przesiadkowy z ulicą Słowackiego nadal nie istnieje [zobacz >>>]. Dla jadących z okolic Kasprowicza czy Żeromskiego przesiadka jest tak utrudniona, że właściwie niemożliwa, a awaria tramwajów odcina Trasę także od okolic Marymonckiej.
Do dobrodziejstw tej arterii pasażerowie mieli bardzo ograniczony dostęp. Wady odczuwali i odczuwają tak jak wszyscy.
Czy na tę obwodnicę od lat tylko w planach
transport publiczny będzie się wciskać w takim tempie i zakresie, jak na Trasę AK? Warto się nad tym zastanowić. Nawet wybudowana w terminie arteria może nie przynieść miastu większego pożytku. Zdefiniujmy cele i priorytety i do nich dobierajmy środki, a nie odwrotnie.