Viennabike – sposób na korki i atrakcja dla turystów
…w końcu dotarliśmy do
stolicy Austrii, idziemy na starówkę. Po drugiej strony ulicy jedzie
dziwny rower: cały różowy, a przednie koło wypełnione tworzywem, na
którym widnieje jakaś reklama. Czyżby tu płacili za przyklejanie sobie
reklam do roweru? Idziemy dalej, mijani przez normalne rowery,
których wcale nie brakuje na wiedeńskich Strassen, gdy zza rogu
wyjeżdża pan w garniturku na podobnym rowerze, z tym, że całym
niebieskim. W miarę zbliżania się do centrum tych nietypowych rowerów
przybywa w zastraszającym tempie – i nagle naszym oczom ukazuje się
rozwiązanie tej zagadki – dziwny parking dla rowerów, trochę
przypominający wiaty z koszykami w hipermarketach, gdzie bierze się
wózki po wrzuceniu monety.
I tak to działa. Rower można wypożyczyć, wrzucając 2 euro. Monetę
można odzyskać, odstawiając rower na dowolny z wielu podobnych
parkingów porozrzucanych po centrum. Na parkingach są również mapy
miasta z naniesionym obszarem, po którym można poruszać się na
wienabajkach. Każdy z rowerów ma trzy przerzutki w tylnej piaście i
oświetlenie na dynamo, w wyposażeniu jest koszyk z przodu i bagażnik z
tyłu. Jest czego pozazdrościć wiedeńczykom.
Oprócz Wiednia takie darmowe rowerki funkcjonują m.in. w
Kopenhadze, Amsterdamie, Helsinkach i Wilnie. Czy mogłyby istnieć
również w Warszawie? Czy też zostałyby rozkradzione po dwóch
dniach?