Warszawa bez Zielonych
Niniejszy tekst został popełniony z okazji dziesięciolecia (mniej
więcej) działalności warszawskiej grupy Federacji Zielonych. Stanowi
nieco przerysowaną wizję Warszawy alternatywnej, bez zielonych, a
jednocześnie próbę pokazania pewnego specyficznego sposobu myślenia, z
którym zmagamy się na co dzień.
W tekście wykorzystane zostały (bez wiedzy autorów) fragmenty
wypowiedzi dziesięciu warszawskich polityków, opłacanych z naszych
podatków urzędników oraz niezależnych ekspertów
. Znajdź je – dla
osób, które jako pierwsze odgadną przynajmniej 8 z 10 nazwisk
przewidujemy drobne upominki.
Warszawa bez Zielonych
Jest rok 2002. Warszawa staje się niekwestionowanym liderem wśród
europejskich metropolii, wyprzedzając nawet Mińsk i Bukareszt.
Ostatecznie rozwiązany został problem komunikacji
rowerowej. Ponieważ dotychczasowe doświadczenia jednoznacznie
wskazywały, że cykliści powodują duże zagrożenie bezpieczeństwa
uczestników ruchu, wprowadzono zakaz ruchu rowerów, początkowo jedynie
na kilku głównych arteriach (bicykle nie pasowały do ich
reprezentacyjnego charakteru), później również na uliczkach
osiedlowych (przecież Warszawa to nie wieś, by po niej rowerem
jeździć). Cykliści nie powinni się jednak skarżyć – udostępniono dla
nich 200 m odcinek ścieżki rowerowej przy ul. Przyczółkowej. Dzięki
parkingowi na 499 samochodów oraz specjalnej linii autobusowej mogą z
niej korzystać rowerzyści praktycznie z całej Warszawy. W roku 2004
planowana jest budowa kolejnych 100 m ścieżki, tym razem na Żoliborzu,
specjalnie dla amatorów aktywnej rekreacji z północnych dzielnic
miasta.
Pozbyliśmy się tego reliktu poprzedniej epoki, autobusów nocnych. W
końcu i tak woziły powietrze, przecież przyzwoici ludzie nie szlajają
się po nocy. Zaoszczędzone fundusze można było przeznaczyć na nieco
bardziej godziwe wynagrodzenie codziennego trudu radnych i urzędników.
Z kolei ostatnia podwyżka cen biletów miesięcznych umożliwiła
dalsze funkcjonowanie Zakładu Utylizacji Stałych Odpadów Komunalnych,
potocznie zwanego spalarnią. Wprawdzie spalanie śmieci w tym unikalnym
w Europie zakładzie jest 3 razy droższe niż jakakolwiek inna metoda
zagospodarowania odpadów, ale przecież nowoczesność kosztuje. Poza tym
komin spalarni porządkuje główną oś architektoniczną gminy
Targówek. Na szczęście udało się zaoszczędzić 20 mln złotych na
filtrach. Zastosowany proces gwarantuje, że podczas spalania nie
powstaną żadne dioksyny. Zresztą o czym my piszemy, przecież
powszechnie wiadomo, że żadne filtry na dioksyny nie istnieją, a same
dioksyny nie są groźne dla człowieka. W fazie testów jest druga komora
spalania, która umożliwi utylizację śmieci importowanych z krajów Unii
Europejskiej. Najnowsza technologia wykluczy możliwość nawet tak
niewielkich awarii jak te z 1997 czy 1999 roku.
W minionym roku otwarto nową sześciopasmową trasę przez Pole
Mokotowskie. Dobra obsługa komunikacyjna umożliwi rozwój, oczywiście
zrównoważony, tego dotychczas zaniedbanego rejonu. Operatywnym władzom
dzielnicy już udało się znaleźć inwestorów na dwie nowe stacje
benzynowe. Utrzymanie rekreacyjnej funkcji Pól zagwarantuje niewysoki
kameralny multipleks miedzy Biblioteką a ul. Batorego, a pozostałości
jeziorka zostaną ozdobą nowopowstającego centrum handlowego.
By poprawić warunki przewietrzania miasta, rozpoczęto zakrojony na
szeroką skalę program pielęgnacyjnej wycinki drzew. Miłośnicy zieleni
powinni być usatysfakcjonowani – przed wycięciem drzewa zostaną
dokładnie zinwentaryzowane. Wstępne rozpoznanie wskazuje, że blokujące
ruch dużych mas powietrza Las Bemowski, Rembertowski i Młociński
stanowią głównie bezwartościowe samosiejki.