Pisma w nieformalnym trybie formalnie olewamy
13 lat temu zarządzenie Prezydenta m.st. Warszawy nakazało konsultować ze środowiskiem rowerowym wszystkie projekty zawierające w sobie komponent rowerowy. Konsultacje te miały w zamyśle służyć wykorzystaniu specjalistycznej, niszowej wiedzy oraz doświadczenia ekspertów w zakresie ruchu rowerowego, zrzeszonych w organizacjach rowerowych promujących używanie roweru w mieście. Dzięki tej nieodpłatnej pomocy miasto z każdej inwestycji mogło „wycisnąć” jak najwięcej. Przez kilka lat działało to w miarę sprawnie, co zaobserwować mogliście na niniejszej stronie, oraz czego efekty widzimy wszyscy, poruszając się na co dzień infrastrukturą rowerową w naszym mieście.
Gdzie konsultacje, gdzie tamten świat?
Konsultacje projektów rowerowych jednak umarły. Poza pojedynczymi, nielicznymi przypadkami, zarządzenie Prezydenta m.st. Warszawy 5523/2010 nie funkcjonuje. Z tego powodu od dłuższego czasu powstają w Warszawie różne potworki, które straszyć nas będą przez kolejne, długie lata i wymagać wielu milionów złotych oraz długiego procesu inwestycyjnego na ich poprawienie (vide: do dziś niepoprawione schody na Rondzie Zesłańców Syberyjskich). Jaskrawym tego przykładem jest np. procedowane w ekspresowym tempie poszerzenie ulicy Lazurowej na Bemowie [zobacz >>>].
Niedawno odkryliśmy natomiast kolejnego takiego potworka. Umiejscowionego w dodatku w miejscu, które dla warszawskich rowerzystów może być o wiele bardziej ważniejsze niż położona na obrzeżach miasta trasa wzdłuż ul. Lazurowej.
Przedstawiamy Państwu aktualnie budowane rampy dojazdowe do wiaduktów al. Armii Ludowej nad parkiem Agrykola. Zjazd o nachyleniu bliskim 5% kończy się… zakrętem o 90 stopni. Główna relacja w praktyce podporządkowana jest tym samym mniej ważnej relacji łącznikowej. Zjeżdżający z dużą prędkością z góry rowerzyści, zamiast wykorzystać nagromadzoną energię kinetyczną do dalszej, bezwysiłkowej jazdy będą musieli bezsensownie hamować i następnie znowu się rozpędzać. Nie mówiąc już o warunkach niższej przyczepności (śnieg, lód, deszcz), gdy takie jednoczesne hamowanie i skręcanie może być zwyczajnie niebezpieczne. Fanfary!
Formalnych konsultacji brak, więc może inaczej?
Z racji tego, że projekt tego rozwiązania nie został poddany „obowiązkowym” konsultacjom ze środowiskiem rowerowym, spróbowaliśmy podejść do tematu w inny sposób. Na początku 2020 roku, na stronie ówczesnego Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych (rok później włączonego do Stołecznego Zarządu Rozbudowy Miasta), pojawił się plan sytuacyjny przebudowy wiaduktów.
Plan ten nie był idealny. Dlatego też działacze Zielonego Mazowsza wysłali do ZMIDu pismo, w którym zawarli parę uwag do zaproponowanego rozwiązania [zobacz >>>].
Niestety, nasze pismo przyniosło najwyraźniej efekt inny od zamierzonego. Projektanci bardzo się postarali by założenia przygotowywanego przez nich projektu były całkowicie odwrotne od tego co postulowaliśmy. Czy to przypadek, czy czysta złośliwość – nie będziemy wyrokować.
Efektem pracy projektantów jest rozwiązanie, które może i nie jest bezpieczne, ale przynajmniej również niewygodne.
Jak to być powinno?
Proces konsultacji projektów rowerowych powinien zostać wznowiony. I to nie w fasadowej formie, dającej organizacjom rowerowym miejsce na bezproduktywne marnowanie swojej energii, która następnie w trybach urzędniczej machiny zredukowana zostaje w nicość. Proces ten powinien być sformalizowany, wpięty w procedury przetargowe. W wersji idealnej z informacją zwrotną na temat tego czy i jak zgłaszane uwagi zostały uwzględnione w procedowanym projekcie. W przypadku odrzucenia – co stało na przeszkodzie by je uwzględnić.
Być może wtedy zjazd z rampy zostałby zrobiony poprawnie, z dużymi, łagodnymi wyłukowaniami. Poprawiłoby to bezpieczeństwo i wygodę korzystania z tego odcinka zjeżdżającym w dół rowerzystom. Ci jadący w przeciwnym kierunku nie musieliby natomiast nadmiernie zwalniać, przez co zachowaliby energię kinetyczną potrzebną do wjazdu pod górę.
Dlaczego to ważne?
W projekcie nowego Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego trasa rowerowa wzdłuż al. Armii Ludowej oznaczona jest jako główna (zielone kropki). Trasy główne powinny się charakteryzować możliwie dobrymi parametrami. Jednym z takich parametrów jest prędkość projektowa. Dla tras głównych nie powinna ona być mniejsza niż 30 km/h. Na zaprojektowanym zakręcie raczej nie będziemy polecać jazdy z taką prędkością.
A może jeszcze inaczej?
Innymi parametrami, które należy brać pod uwagę przy tworzeniu głównych tras rowerowych są m.in. wpółczynnik wydłużenia oraz wskaźnik opóźnienia. Wartości obu tych parametrów nie będą wystarczające, jeśli miasto wciąż będzie forsowało kolizyjne rozwiązanie powiązania trasy z kładką łazienkowską w formie przejazdów na poziomie Wisłostrady. Trasa rowerowa powinna tutaj iść jak najdalej górą, na poziomie jezdni Trasy Łazienkowskiej, aby w przyszłości możliwe było jej bezkolizyjne powiązanie z kładką na moście. Co zresztą też już niejednokrotnie postulowaliśmy [zobacz >>>]. Jak na razie bez rezultatu.