Rowerowa winda w Belgradzie
Stolica Serbii, Belgrad, nie jest miastem szczególnie przyjaznym dla rowerzystów. Warto jednak zwrócić uwagę na co najmniej jedną ciekawostkę – windę rowerową. Winda działa od 2005 roku i łączy Brankov most z bulwarami nad Sawą. Nośność 1800 kg, pokonywana różnica wysokości – 13,5 m. Na raz winda zabiera do 10 rowerów. Kosztowała 18 mln dinarów, co na dzisiejsze ceny daje niecały milion złotych. W budowie są dwie kolejne.
Winda rowerowa – zdjęcia
Widok na most ze starego Belgradu.
Winda pozwala oszczędzić pół kilometra objazdu, a w niektórych relacjach nawet kilometr.
Widok z bulwarów.
Bulwary nad Sawą to najpopularniejsza, a po wyremontowaniu także najlepsza trasa rowerowa w Belgradzie.
Windą prowadzi szlak EuroVelo nr 6.
Działa codziennie od 8 do 20 z przerwą od 13 do 13:30.
Rozmiary windy pozwalają na to by wjechać do niej bez zsiadania z roweru.
Warto odnotować także rozsądne zastosowanie klimatyzacji – 28 stopni to wystarczająco, by odczuwać przyjemny chłodek w porównaniu z warunkami na zewnątrz, a jednocześnie nie grozi przeziębienie.
Winda a sprawa polska
W witrynie niniejszej systematycznie, można by nawet rzec upierdliwie, krytykujemy podnośniki montowane przy warszawskich kładkach dla pieszych [zobacz >>>] [zobacz >>>] [zobacz >>>] [zobacz >>>]. Dlaczego zatem windę belgradzką pokazujemy jako przykład dobrej praktyki? Jak zwykle, diabeł tkwi w szczegółach:
1. W przeciwieństwie do pseudowind forsowanych przez naszych pseudoinżynierów – działa. Od 2005 roku! Dla porównania można się przespacerować na węzeł Słowackiego / trasa AK, by zobaczyć jak próbę czasu zniósł powstały w podobnym okresie wytwór polskiej myśli technicznej [zobacz >>>].
2. Jest wystarczająco pojemna, by nie trzeba było gimnastykować się ze zmieszczeniem roweru czy stać w kolejce.
3. Różnica wysokości do pokonania jest konsekwencją naturalnego ukształtowania terenu, a nie sztucznie stworzonego przez drogowców, dyskryminującego pieszych i rowerzystów utrudnienia.
Oczywiście dla jazdy w dół wygodniejsza byłaby zwykła pochylnia, ale w górę jest to spore udogodnienie. W stolicy Polski podobną rolę pełni winda z trasy W-Z na plac Zamkowy, którą doceniają zwłaszcza panie – ponad połowa jadących od strony mostu kieruje się właśnie do windy [zobacz >>>]. Niestety, jest za mała, trzeba się trochę nagimnastykować by zmieścić do niej rower, a w godzinach szczytu porannego tworzą się do niej kolejki.
Są jednak też inne lokalizacje w Warszawie, gdzie takie windy by się przydały. W ramach konsultacji projektu zagospodarowania lewobrzeżnego bulwaru Wisły [zobacz >>>] postulowaliśmy budowę wind łączących bulwary z mostem Śląsko-Dąbrowskim. Śródmiejski radny Daniel Łaga i Towarzystwo Przyjaciół Szalonego Wózkowicza toczą boje o analogiczne windy na most Poniatowskiego. Kolejną windę lub wyciąg rowerowy postulujemy w rejonie Parku Kazimierzowskiego [zobacz >>>].