Wizytacja Szlaku Wisły
Przejechaliśmy fragmentem najdłuższej w Warszawie ścieżki rowerowej
Powsin-Młociny. Od miejsca zbiórki na Placu Zamkowym eskortowała nas
kawalkada policjantów i żołnierzy z Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych.
Na ich widok z drogi dla rowerów znikały natychmiast nielegalnie zaparkowane
samochody oraz spacerujące starsze panie.
Ścieżka jest fatalnie oznakowana, piesi nie zwracają uwagi na niewyraźną
linię oddzielającą ją od chodnika. Szczególnie niebezpieczne są okolice
przystanków na ulicach Belwederskiej i Sobieskiego. Nawierzchnia jest bardzo
zniszczona, pełno jest nierówności i dziur, które po deszczu tworzą
prawdziwe akweny wodne.
Szlak Wisły, czyli rowerowa wizytówka Warszawy.
Tym razem obyło się bez ofiar.
Cierpliwość naszej eskorty szybko się wyczerpała. Dopiero wtedy okazało się,
jak naprawdę jeździ się rowerem po Warszawie. Na rogu Sobieskiego i
Nałęczowskiej ścieżka była zastawiona przez auta i handlarzy. Wezwani
funkcjonariusze Straży Miejskiej ograniczyli swą interwencję do ustnego
pouczenia kierowców. Na wolnych miejscach natychmiast zaczęły parkować
kolejne pojazdy, a strażnicy bezradnie rozkładali ręce.
W drodze powrotnej z Wilanowa przejazd był znowu zablokowany. Tym razem
strażnicy nie stawili się w ogóle pomimo trzech telefonów. Czekaliśmy na
nich godzinę.
Szczegółowy raport o tej rowerowej wizytówce Warszawy
zostawiliśmy
w Ratuszu.