Kolej regionalna według PiS
Spośród 2,1 mln mieszkańców Podkarpacia na dojazd i powrót koleją decydują się 4 tys. osób dziennie.
Lubaczów, miasto powiatowe na wschodzie Podkarpacia. Kto nie zdąży tu na pociąg odjeżdżający o godz. 5.20, na następny musi czekać do godz. 18.46. Przebiegająca przez Lubaczów linia Horyniec-Zdrój – Jarosław obsługiwana jest zaledwie przez dwie pary pociągów dziennie. Tak wygląda kolej w jedynym województwie, w którym rządzi Prawo i Sprawiedliwość.
Na południu Podkarpacia przed podróżą koleją trzeba sprawdzać, czy akurat udało się trafić na dzień lub nawet miesiąc, w którym kursują pociągi. Pusta stacja kolejowa w Sanoku.
Poniżej poziomu
Największym problemem podkarpackiej kolei jest zbyt mała liczba połączeń
– alarmowało Centrum Zrównoważonego Transportu, publikując w marcu 2016 r. raport na temat kolei na Podkarpaciu. – Częstotliwość spadła poniżej poziomu, przy którym możliwe jest wykorzystanie kolei w codziennych podróżach
.
Większa liczba pociągów kursuje tylko główną magistralą Przemyśl – Jarosław – Rzeszów – Dębica. Wcale to nie oznacza, że oferta przewozowa na tym ciągu zaspokaja potrzeby mieszkańców. Długa luka w odjazdach pociągów z Rzeszowa w kierunku Dębicy wypada akurat w popołudniowym szczycie, ciągnąc się od godz. 15.45 do godz. 18.00. Problemem jest też wczesne kończenie ruchu: ostatni pociąg regionalny opuszcza Przemyśl już o godz. 19.44, a z Rzeszowa na zachód, w kierunku Ropczyc i Dębicy, nie da się wyruszyć po godz. 19.58.
Poza główną magistralą stan oferty jest dramatyczny – na linii ze Stalowej Woli przez Nisko i Leżajsk do Przeworska luki między pociągami sięgają nawet ponad siedmiu godzin, co skutkuje nieefektywnym wykorzystaniem taboru – na przykład skład z Przeworska dociera do Stalowej Woli o godz. 7.12, by następnie bezczynnie stać tam do godz. 15.02. Z kolei z Rzeszowa przez Strzyżów do Jasła realizowane są tylko dwa połączenia dziennie, odjeżdżające ze stolicy województwa o godz. 15.20 i 16.04. Przez pozostałe ponad 23 godziny doby nie ma żadnego połączenia z Rzeszowa na południe regionu.
Pociąg w piątek, pociąg w niedzielę
Do czwartego pod względem liczby mieszkańców miasta na Podkarpaciu w ogóle nie da się dotrzeć koleją: 61-tysięczny Mielec leży na linii Dębica – Tarnobrzeg, na której ruch pociągów pasażerskich został zlikwidowany w 2009 r.
Spośród siedmiu linii łączących Podkarpacie z sąsiednimi województwami, w ruchu regionalnym funkcjonują zaledwie trzy ciągi: Stalowa Wola – Lublin i Dębica – Tarnów, a także Jasło – Gorlice, na którym jednak pojedyncze połączenia realizowane są tylko w piątki i niedziele. Na dwóch liniach łączących Podkarpacie z województwem świętokrzyskim w ogóle nie kursują pociągi regionalne.
Według danych Urzędu Transportu Kolejowego, w województwie podkarpackim od 2010 do 2016 r. roczna liczba przejazdów pociągami regionalnymi spadła z 4 mln do 2,7 mln. W liczącym 2,1 mln mieszkańców województwie na dojazd i powrót koleją decydują się niespełna 4 tys. osób dziennie – mieszkaniec Podkarpacia rocznie odbywa średnio 1,6 podróży pociągiem regionalnym.
Tak jak w wielu miejscach świata
Wykorzystanie kolei na Podkarpaciu jest bardzo słabe, mimo szeregu inicjatyw podejmowanych przez władze województwa. Obsługująca połączenia kolejowe na Podkarpaciu spółka Przewozy Regionalne w marcu 2015 r. na wniosek samorządu wprowadziła Taryfę Podkarpacką, obniżającą nawet o ponad połowę ceny jednorazowych i miesięcznych biletów kolejowych. W efekcie podróże pociągami stały się tańsze od przejazdów autobusami i busami.
Na przełomie 2015 i 2016 r. samorząd województwa wraz z leżącymi przy liniach kolejowych miastami i gminami stworzył Wojewódzki Fundusz Kolejowy, z którego finansowane są inwestycje przy stacjach kolejowych: parkingi, drogi dojazdowe czy oświetlenie. – Czeka nas wiele pracy, ale trzeba ją wykonać, żeby zachęcić pasażerów do korzystania z połączeń kolejowych, tak jak dzieje się to w wielu miejscach świata
– mówił marszałek województwa Władysław Ortyl z PiS, inicjując funkcjonowanie funduszu. Jedną z pierwszych inwestycji była budowa parkingu przesiadkowego przy stacji kolejowej w Horyńcu-Zdroju, z której odjeżdżają… dwa pociągi dziennie.
W 2016 r. z Wojewódzkiego Funduszu Kolejowego sfinansowano również budowę parkingów przy stacjach Krosno Polanka i Targowiska na linii Jasło – Krosno – Sanok – Zagórz, na której we wrześniu 2017 r. ruch pociągów został wstrzymany. W marcu 2018 r. po półrocznej przerwie na linię ma wrócić jeden pociąg – w jedną stronę kursujący w piątki, a wracający w niedziele. Kilka kolejnych połączeń ma powrócić na tę linię w czerwcu 2018 r. Poprzednie zawieszenie ruchu na linii Jasło – Zagórz trwało od stycznia do maja 2015 r.
Kolej pojawia się i znika
Na południu Podkarpacia przed podróżą koleją trzeba sprawdzać, czy akurat udało się trafić na dzień lub nawet miesiąc, w którym kursują pociągi. Obok małej liczby połączeń problemem podkarpackiej kolei jest bowiem skrajna niestabilność oferty, przez co – mimo niskich cen biletów czy nowych parkingów przy stacjach – mieszkańcy nie są w stanie zaufać transportowi szynowemu.
W lutym 2015 r. uruchomiono pociągi łączące Rzeszów z Rogoźnicą, gdzie w strefie przemysłowej działa fabryka Zelmera i kilkanaście innych zakładów. Rozkład jazdy połączeń dopasowano do godzin dojazdów i powrotów pracowników. Jednak po niespełna roku, w grudniu 2015 r., pociągi zniknęły. Pracujący w firmach na terenie strefy nie kryją rozczarowania
– donosiła telewizja TVP3 Rzeszów.
Jak czytamy w poświęconym Podkarpaciu opracowaniu Centrum Zrównoważonego Transportu, słabo zorganizowany proces przewozów świadczy o braku umiejętności i zainteresowania tym tematem u osób odpowiedzialnych za regionalny transport kolejowy
.
Tekst pochodzi z dwumiesięcznika Z Biegiem Szyn
(nr 1/93, styczeń-luty 2018):
www.zbs.net.pl