PKP Intercity ma dość pasażerów
Sprzedaż biletów na najpopularniejsze pociągi ma być wstrzymywana
Na początku lipca 2018 r. spółka PKP Intercity wprowadziła zapis w Regulaminie przewozu osób, rzeczy i zwierząt
, zgodnie z którym sprzedaż biletów może zostać wstrzymana. Chodzi o sytuacje, gdy na dany pociąg wyprzedane zostaną wszystkie bilety z miejscówkami, a sprzedaż biletów bez gwarancji miejsca do siedzenia osiąga wysoki poziom.
Jak tłumaczy spółka PKP Intercity w specjalnym oświadczeniu, pasażer mając wiedzę o braku wolnych miejsc, świadomie podejmuje decyzję, czy chce podróżować na stojąco. Są jednak sytuacje, kiedy liczba podróżnych, która kupuje bilety bez gwarancji miejsca, jest tak duża, że nie jest możliwe zapewnienie przejazdu w komfortowych warunkach
.
Lepiej stać w pociągu czy zostać na dworcu? Pociąg InterCity „Kopernik” z Bydgoszczy do Warszawy w niedzielny wieczór.
Za dużo ludzi czy za mało wagonów?
Głównym źródłem kłopotów spółki PKP Intercity w zapewnieniu komfortowych warunków podróży nie są – jak wydaje się uważać przewoźnik – pasażerowie, lecz fatalne zarządzanie taborem. Według danych z listopada 2017 r., na 2315 wagonów należących do PKP Intercity, tylko 1306 posiadało świadectwo sprawności technicznej.
Gdy około tysiąc wagonów niszczeje na stacjach postojowych, na trasy wysyłane są pociągi zestawione nawet z zaledwie dwóch-trzech wagonów. W takim zestawieniu kursują obecnie takie pociągi TLK jak „Cyryl” z Poznania do Krakowa, „Morcinek” z Wrocławia do Kielc, „Spodek” z Poznania do Katowic, „Szyndzielnia” z Wrocławia do Bielska-Białej czy „Połoniny” z Warszawy do Przemyśla.
W sytuacji gdy niesprawnych jest tysiąc wagonów, ograniczone są możliwości reagowania na spodziewany duży popyt na podróże konkretnymi pociągami poprzez wydłużanie ich składów. A przypomnijmy, że gdy pociągi TLK obejmowano miejscówkami, spółka PKP Intercity deklarowała, że rezerwacja miejsc umożliwi prognozowanie popytu i dostosowywanie do niego długości pociągów. Dziś okazuje się, że przewidywanie popytu służyć ma przede wszystkim blokowaniu możliwości przejazdu pociągami, które cieszą się największym zainteresowaniem pasażerów.
Dziś podmiejski, jutro dalekobieżny
Tłok w pociągach dalekobieżnych – zwłaszcza w piątkowe i niedzielne popołudnia – jest zjawiskiem, z którym muszą mierzyć się przewoźnicy kolejowi również z innych krajów europejskich.
W Czechach do wzmożonych przewozów w czasie weekendów kierowane są piętrowe elektryczne zespoły trakcyjne CityElefant, które na co dzień obsługują aglomerację praską. Pierwszy skład CityElefant wkracza do obsługi ruchu dalekobieżnego o godz. 17.51 w piątek, wyruszając jako pociąg pospieszny relacji Praga – Ústí nad Labem – Děčín. Kursujące w tej 129-kilometrowej relacji pociągi są obsługiwane składami CityElefant aż do niedzielnego wieczora. W tym czasie wagony, które przez resztę tygodnia kursują w relacji Praga – Děčín, mogą zostać skierowane do obsługi czy wzmocnienia pociągów dalekobieżnych kursujących na innych trasach. Składy CityElefant bywają też wysyłane na dłuższe trasy, takie jak Praga – Vsetín (346 km) czy Praga – Trzyniec (390 km), na których zapewniają uzupełnienie całotygodniowej oferty o dodatkowe pociągi: wyruszające z Pragi w piątki wieczorem lub soboty rano, a wracające w niedziele wieczorem.
Powyższe rozwiązania – stosowane przez České Dráhy od 2012 r. – wykorzystują to, że okresy szczytów przewozowych w ruchu podmiejskim i w ruchu dalekobieżnym występują w innym czasie. Przy okazji zwiększana jest efektywność wykorzystania taboru podmiejskiego w okresie mniejszego ruchu w tym segmencie. Do obsługi połączeń aglomeracyjnych w Pradze i okolicach w dni robocze kierowanych jest 59 składów CityElefant, w soboty – 38, w niedziele – 36. Tymczasem właśnie w sobotnie poranki oraz w niedzielne popołudnia i wieczory trwa szczyt przewozów w ruchu dalekobieżnym.
Składy podmiejskie są kierowane do obsługi połączeń dalekobieżnych również w Szwajcarii. Od piątku wieczorem do niedzieli wieczorem jako pociągi InterRegio na trasach Zurych – Bazylea czy Zurych – Bern kursują piętrowe zespoły Stadler Kiss, na co dzień obsługujące S-Bahn w aglomeracji Zurychu. Dzięki temu możliwe jest przesunięcie wagonów dalekobieżnych do wzmocnienia pociągów kursujących na liniach cieszących się popularnością w weekendy, głównie na mocno obciążonej trasie między Zurychem a leżącym na południu kraju kantonem Ticino.
W Czechach i Szwajcarii przesuwanie składów jest organizacyjnie o tyle łatwe, że w tych krajach obsługa ruchu dalekobieżnego i aglomeracyjnego nie została podzielona między różne spółki.
Późnowieczorne rozwiązanie
W Szwajcarii i w Czechach nie ma obowiązkowej rezerwacji miejsc w pociągach. Obowiązkowych miejscówek nie ma też w Niemczech.
W dni największych przewozów w ruchu dalekobieżnym, a więc głównie w piątki i niedziele, kolej Deutsche Bahn oferuje późnowieczorne połączenia. Rozszerzają one możliwości podróżowania w weekendy i jednocześnie powodują, że część podróżnych decyduje się na przejazd już po godzinach, w których potoki pasażerskie są największe.
Część składów w dni największego ruchu, zamiast zjeżdżać wieczorem na stacje postojowe, wykonuje jeszcze dodatkowe kursy: w piątki i niedziele kursuje pociąg z Hamburga (odjazd o godz. 22.51) do Berlina (przyjazd na godz. 1.08), w niedziele jeździ pociąg z Berlina (odjazd o godz. 21.52) przez Wolfsburg, Hannover, Bremę do Oldenburga (przyjazd na godz. 1.28). Z kolei część pociągów ma wydłużane kursy: trasa pociągu, który w dni powszednie łączy Berlin (odjazd o godz. 20.51) i Hannover (przyjazd na godz. 22.56), jest od piątku do niedzieli wydłużana przez Bielefeld, Dortmund, Essen, Duisburg, Düsseldorf do Kolonii (przyjazd na godz. 2.17), a pociąg z Monachium (odjazd o godz. 18.53) do Kassel (przyjazd na godz. 22.34) w niedziele kursuje na wydłużonej trasie przez Getyngę i Hannover do Hamburga (przyjazd na godz. 1.13). Takie późnowieczorne połączenia InterCityExpress kursują w piątki i niedziele na większości tras między dużymi niemieckimi miastami.
Tekst pochodzi z dwumiesięcznika Z Biegiem Szyn
(nr 5/97 wrzesień-październik 2018):
www.zbs.net.pl