Przed wyborami kandydaci obiecują nowe parkingi i stare bazarki
Od redakcji: list poniższy publikujemy z zamierzonym opóźnieniem, po wyborach, gdyż podobnymi niekonsekwencjami cechowały się kampanie kandydatów z wielu różnych list.
Wyborca do kandydata
Do: Pan Michał Dworczyk, Kandydat Prawa i Sprawiedliwości do Rady Warszawy.
Do wiadomości: Zielone Mazowsze.
Z dużym zainteresowaniem przeczytałem Pana gazetkę wyborczą. Moją uwagę przykuł zwłaszcza duży artykuł Nie zabierajcie nam bazarków!
– temat bliski mojemu sercu, i drugi – pod tytułem Dość parkingowej gehenny
. Oba muszę skomentować.
Nie zabierajcie nam bazarków!
W artykule za bazarkami pisze Pan dużo słusznych rzeczy. Szkoda tylko, że jest to głos tak późny, a Pana partia w sferze działań, a nie deklaracji, w tej sprawie dotąd zachowywała się wręcz przeciwnie do Pana haseł. Na przykład pisze Pan:
Skurczył się też duży niegdyś bazar przy Hali Marymonckiej, zniknął blaszany Bazar Pod Wiatą przy Włościańskiej. Było to wygodne miejsce zakupów dla mieszkańców (…). Teraz zamiast części bazaru powstał parking przy metrze. Dlaczego władze budują takie obiekty w środku dzielnicy zamiast na obrzeżach?
Pragnę przypomnieć Panu, że osobami, które podjęły decyzję o budowie parkingu (a później pętli autobusowej), wbrew proponowanym w specjalistycznym studium innym lokalizacjom, kosztem bazaru, były członkami Prawa i Sprawiedliwości, w czasie kiedy prezydentem miasta był Lech Kaczyński. Sprawa była dla mnie tym bardziej bulwersująca, że wspomniany Bazar pod Wiatą był wówczas bodaj jedynym w Warszawie estetycznym i trwałym obiektem handlowym wybudowanym przez drobnych kupców. Stracili oni swoją inwestycję i miejsce pracy nie w wyniku knowań podstępnych liberałów, czy wielkiego (uchowaj Boże niemieckiego) kapitału, tylko decyzji prominentnych działaczy partii Prawo i Sprawiedliwość, wycierających sobie usta w każdej kampanii wyborczej i na każdym wiecu patriotyzmem, obroną interesów polskich drobnych przedsiębiorców, polskiego handlu i stabilnych miejsc pracy.
Byłem na spotkaniu z odpowiedzialnym za tę decyzję wiceprezydentem miasta Andrzejem Urbańskim (późniejszy prezes TVP) razem z radnym Grzegorzem Hlebowiczem, w czasie którego przekazaliśmy kilka tysięcy podpisów przeciw budowie, zebranych przez kupców oraz moje stowarzyszenie Zielone Mazowsze. Przyznam się, że zaskoczyła mnie reakcja wiceprezydenta, który powiedział, że rozumie zainteresowanie tematem radnego, natomiast – tu wyciągnął palec wskazujący w moim kierunku – pan jest z organizacji, z którą jestem w sporze
.
Jak dla mnie dla polityka zachowanie całkowicie nieprofesjonalne, polityk powinien do siebie ludzi zachęcać, nawet jeśli mają odmienne poglądy, a nie robić sobie wrogów nawet z ludzi, którzy wcale nie byli mu dotąd przeciwni. Prawdopodobnie chodziło o temat ścieżek rowerowych, których potrzeby budowy pan Urbański nie widział (przykładowa wypowiedź publiczna na spotkaniu z rowerzystami: obiecuję, ze dopóki będę wiceprezydentem to ścieżka rowerowa na Wale Miedzeszyńskim nie powstanie
).
Więcej o tej sprawie: [zobacz >>>] [zobacz >>>].
Dość parkingowej gehenny
Teraz o parkowaniu. Pisze Pan:
Żoliborz coraz bardziej staje się parkingiem pośrednim w drodze do centrum. Ludzie zostawiają tu auta bo nie chcą płacić za parkowanie. Już dziś jest to dla dzielnicy problem, a co będzie gdy wkrótce płatna strefa obejmie też graniczącą z Żoliborzem część Muranowa? (…) I w końcu okaże się, że jedyne wyjście to płatne parkowanie także na Żoliborzu. Wreszcie dojdzie do tego, że płatna strefa obejmie całą Warszawę. Czy od tego w mieście przybędzie miejsca? (…) Jeśli tak pójdzie dalej to kierowcy z Żoliborza, a może i z Bielan będą teraz płacić podwójnie – za parkowanie pod pracą w centrum i potem pod własnym domem. I nawet jeśli pojadą metrem to i tak za parkowanie zapłacą!
i przechodzi Pan do wniosków:
Żoliborzan czekają więc naprawdę trudne chwile jeśli władze dzielnicy nie wymogą w końcu na Ratuszu by przynajmniej parking pod Placem Wilsona traktować jak strategiczną inwestycję. Choć samo to nie wystarczy – na całym Żoliborzu parkingów strzeżonych jest za mało i są za drogie. Potrzeba kilku wielopoziomowych parkingów, które Żoliborzanie mogliby wynajmować lub kupić po przystępnej cenie.
Zacznijmy od tego, że na Żoliborzu nie da się wybudować kilku wielopoziomowych parkingów
, bo po prostu nie ma gdzie, cała dzielnica jest zabudowana, no chyba, że w peryferyjnych lokalizacjach, np. nad Wisłą, gdzie nikt nie będzie chciał parkować. Jeśli uważa Pan inaczej, to proszę wskazać chociaż trzy możliwe lokalizacje.
Po drugie: odnośnie parkingu przy stacji metra Plac Wilsona, to znowu muszę przypomnieć, że nie został on dokończony decyzją nie kogo innego, tylko wiceprezydenta Urbańskiego, który tak prowadził budowę stacji metra, że umożliwił wykonawcy zażądanie od miasta 10 mln ekstra za adaptację przestrzeni technologicznej na parking (o tym należało pomyśleć na etapie projektu, aby prace te były objęte przetargiem, a nie ofertą już wybranego wykonawcy nie posiadającego konkurentów). Pana kolega partyjny wówczas na te 10 mln się nie zgodził, a koszt tej inwestycji obecnie jest dużo wyższy (bo teraz trzeba wszystko zrywać), o czym można się przekonać śledząc budżety miasta w ostatnich latach, w których inwestycja ta czasem się pojawia.
Zresztą moim zdaniem przestrzeń ta powinna zostać przeznaczona na pasaż handlowy, żeby centrum dzielnicy nie było martwe, żeby mieszkańcy mogli wszystko kupić na miejscu i nie musieli jeździć do centrów handlowych za miasto (może samochodów do parkowania w dzielnicy byłoby wtedy mniej?). Zamiast wydawać kilkanaście milionów z naszych podatków na parking, miasto powinno wydzierżawić na kilkadziesiąt lat tę przestrzeń firmie, która ją wykończyłaby na własny koszt, a może nawet płaciłaby miastu czynsz. Konkretne wyliczenia finansowe znajdzie Pan tu:
[zobacz >>>]
A całkowitych kosztów parkowania samochodów (w tym kosztów korzystania z gruntów i amortyzację budowy ewentualnych parkingów wielopoziomowych) nie powinni pokrywać wszyscy podatnicy podatku PIT (który jest głównym przychodem miasta), a osoby które mają konieczność, potrzebę, fantazję lub tylko fanaberię trzymania samochodu w dzielnicy tak blisko położonej centrum i tak doskonale z nią skomunikowanej (metro).
I po trzecie: niepotrzebnie straszy pan Żoliborzan Armageddonem, jakim miałoby być wprowadzenie w dzielnicy płatnego parkowanie. Pana tezy o podwójnym płaceniu są całkowicie błędne. Informuję Pana, że w Warszawie mieszkańcom strefy płatnego parkowania wydawane są identyfikatory zwalniające z opłat za parkowanie samochodu w pobliżu miejsca zamieszkania. Tak więc (zapewne Pana to zaskoczy) wprowadzenie płatnego parkowania byłoby najlepszym lekarstwem na opisywaną sytuację. Bo mieszkańcy nadal parkowaliby bezpłatnie, za to kierowcy dojeżdżający spoza dzielnicy i zostawiający w niej samochód z uwagi na opłaty w centrum – po prostu znikną. Bez milionowych inwestycji.
Czego Panu i sobie życzę, a Panu nadto (mimo wszystko) powodzenia w wyborach.
Krzysztof Rytel