Świetlana przyszłość kontra szara rzeczywistość
Do: Pan Leszek Ruta, Dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego.
Szanowny Panie!
4 października 2007 r. wystąpiłem do ZTM z krytycznymi uwagami na temat pogorszenia komunikacji autobusowej w północnym rejonie dzielnicy Bielany na skutek likwidacji linii 515 i ograniczenia kursów linii 103 (w zał. 1). W odpowiedzi na nie otrzymałem pismo ZTM/HM-051-980/4/07/OW z 26.11.2007 r (zał. 2). [zobacz >>>] Wcześniej zostałem poinformowany o przyjęciu uwag, a następnie o zwłoce w ich rozpatrzeniu. Nie podjęty list przesłano ponownie. Doceniam starania pracowników ZTM i wysoko oceniam Państwa podejście do korespondencji. Uważam, że mogłyby się na nim wzorować liczne jednostki Warszawy, nie wyłączając Biura Prezydenta.
Choć tryb rozpatrzenia sprawy był wzorowy, to pod względem merytorycznym nie mogę, niestety, uznać go za zadowalające.
Moje wystąpienie ograniczało się do kilku krótkich postulatów. Otrzymałem obszerne pismo, które porusza szereg ogólnych kwestii, ale mojej skargi dotyczy w bardzo niewielkim stopniu. Najbardziej jaskrawo widać to na końcu – autor informuje mnie, że „obsługę ulicy Przy Agorze zapewniają linie 103 i 121, pełniące funkcje dowozowe do komunikacji szynowej oraz relacje lokalne”, podczas gdy właśnie wycofanie linii 103 z tej ulicy w wieczory dni wolnych wzbudziło mój sprzeciw. Jako mieszkaniec Wrzeciona nie wymagam tłumaczenia, które linie obsługują ul. Przy Agorze. Zamiast nich chętnie dowiedziałbym się, dlaczego w świąteczne popołudnia linię 103 uznano za zbędną na tak gęsto zaludnionym osiedlu.
Rozważania zawarte w odpowiedzi ZTM zachęciły mnie, aby również odnieść się do nich. A ponieważ doceniam Pana osobisty wkład w poprawę stołecznej komunikacji publicznej, postanowiłem zwrócić się bezpośrednio do Pana. Uważam poruszone niżej kwestie za istotne i liczę, że krytyczne uwagi również mogą być dla Pana przydatne w dalszym sprawowaniu funkcji.
Proponowałem przywrócenie linii 103 przynajmniej na odcinek Przy Agorze i dalej ew. Marymoncką i Pstrowskiego do Huty, z jednoczesną pełną synchronizacją z linią 181 czy 106 (z myślą o mieszkańcach Młocin) albo zmianę trasy linii 106 na ul. Przy Agorze. Jednak autor pisma w ogóle się do tego nie odniósł, omówił za to problemy funkcjonowania linii 103 poza Bielanami i Żoliborzem i relacje z Pragą, których moje krótkie pismo wcale nie dotyczyło. Zastanawiam się więc, czy przeczytano je w całości, czy tylko wyłowiono z niego numery linii.
Czytam w odpowiedzi, że komunikacja autobusowa powinna pełnić funkcję uzupełniającą – zapewniać dowóz do linii transportu szynowego i obsługiwać rejony nie posiadające tego rodzaju transportu. Proszę, aby zgodnie z tymi zasadami przywrócono drugą linię autobusową na ul. Przy Agorze. Uzależnienie trasy tej samej linii od pory dnia jest wysoce dezorientujące i niewskazane. Jeśli brakuje środków na utrzymanie linii 103 do Młocin, to poddaję pod rozwagę wspomnienie wyżej skrócenie i synchronizację.
Czytam w odpowiedzi, że linia 515 na jeszcze dłuższym odcinku trasy pokrywała się z liniami tramwajowymi 6 i 15. Niestety, te ostatnie wycofano bez odpowiedniej rekompensaty (np. wydłużeniem linii 27 do AWF czy skierowaniem dodatkowej linii autobusowej Marymoncką). Trudności dojazdowe budzą wiele niezadowolenia wśród mieszkańców Bielan z rejonu Marymonckiej i wskazują, że wprowadzone ograniczenia stanowczo za bardzo wyprzedziły uruchomienie metra. W tej sytuacji wydaje się uzasadnione ponowne rozważenie przez Państwa tego problemu, o co uprzejmie proszę.
Stwierdzam też, że znaczna część odpowiedzi pokrywa się z treścią pisma do innej osoby z września 2007 r. Nie dziwi mnie, że większość mieszkańców Bielan niezadowolonych z cięć komunikacyjnych w dzielnicy otrzymywała podobne listy. Nie mam też pretensji o zwłokę, skoro jednak 1/3 udzielonej mi odpowiedzi była już gotowa, zanim wpłynęła moja skarga, a przygotowanie odpowiedzi trwało tyle czasu, to zastanawia mnie, dlaczego nie odnosi się ona do głównego konkretnego postulatu dotyczącego linii 103.
Naświetlanie klientom szerszego tła i strategii działań ZTM to dobra praktyka, jednak nie powinno zastępować konkretnej merytorycznej odpowiedzi. Lektura w/w pisma wywołała we mnie takie właśnie odczucia. Zawiera ono liczne ogólne i miejscami banalne stwierdzenia, niemożliwe do zanegowania, ale dotyczące mglistej przyszłości, a nie teraźniejszości. Nie wskazuje się konkretnych sposobów ani terminów poprawy tych niedogodności, z którymi ja (i zapewne wiele innych osób) zwracałem się do ZTM. Tym bardziej czuję się zachęcony, aby przekazać Panu kilka pytań i obserwacji ogólniejszej natury i nawiązania do haseł zawartych w w/w piśmie ZTM.
Priorytet dla transportu szynowego
Miło się czyta o transporcie szynowym jako podstawowym środku komunikacji i funkcjonowaniu tramwajów niezależnie od utrudnień w ruchu drogowym. A jak wypada porównanie tych słusznych deklaracji z praktyką? Priorytet dla tramwajów na ul. Powstańców Śląskich wyłączono zaraz po oddaniu linii do użytku, brakuje pasa tramwajowego na Młynarskiej i detekcji na Wólczyńskiej. Przed wieloma skrzyżowaniami na kluczowych ciągach tworzą się kolejki składów czekających na zielone światło. Niedawno prasa ujawniła plany odsunięcia w czasie budowy kilku bardzo potrzebnych linii tramwajowych, do Tarchomina, Wilanowa i domknięcia od Radiowej do Górczewskiej.
Proszę wybaczyć, ale w tym kontekście nie da się przekazanych mi przez ZTM deklaracji na temat wagi transportu szynowego traktować poważnie. Kiedy zobaczymy faktyczne i konsekwentne starania w tym zakresie zamiast słownych deklaracji? Czy może Pan podać harmonogram wdrażania realnych usprawnień komunikacji tramwajowej w Warszawie na najbliższe lata i zestawić przeznaczane na ten cel środki z innymi inwestycjami? Czy wspomniany priorytet dla transportu szynowego widać również w podziale środków finansowych, czy nadal większość z nich będą pochłaniać drogi, a więc pośrednie faworyzowanie indywidualnej komunikacji samochodowej?
Czytam, że ZTM zachęca do przejazdu na jak najdłuższym odcinku metrem lub tramwajem. Zapewne też koleją, i słusznie. Dlaczego jednak nie znajduje w ZTM zrozumienia postulat poprawy dojazdu do Dworca Zachodniego od strony Woli, z ominięciem zakorkowanej Al. Prymasa? Dlaczego linie 404 i 414 nie zatrzymują się pod wiaduktem ul. Słowackiego, co dałoby im skomunikowanie z liniami tramwajowymi – przydatne zwłaszcza dla mieszkańców Bielan i Żoliborza? Słowne zachęty nie mogą zastępować realnych udogodnień.
Koszty i finanse
W odpowiedzi czytam o wypracowaniu rozwiązań optymalnych z punktu widzenia większości pasażerów, jak też przy uwzględnieniu możliwości budżetowych miasta. Ciekaw jestem, czy większość pasażerów uważa za optymalne kolejne parkingi P&R lub budowę drugiej nitki ul. Kasprowicza i czy możliwości budżetowe miasta pozwalają realizować takie zamierzenia, a jednocześnie modernizować tabor, budować nowe linie tramwajowe czy drogi rowerowe. Nie rozumiem, dlaczego ZTM angażuje się w działalność nie związaną z transportem publicznym, a potem udziela odmownych odpowiedzi na różne postulaty argumentując to brakiem pieniędzy. Podobnie jak konieczność podwyżki cen biletów.
Jeśli Państwo są przekonani o celowości takich zamierzeń, to należałoby publicznie i wyczerpująco przedstawić ich podłoże ekonomiczne, techniczne i społeczne, oparte na realnych analizach i konsultacjach społecznych, a nie myśleniu życzeniowym czy niezbyt racjonalnym planowaniu. Wiem, że część z tych kontrowersyjnych przedsięwzięć jest spadkiem po ekipie Lecha Kaczyńskiego, ale czy obecna nie poszła zbyt chętnie w ślady poprzedników?
Podróżowanie z przesiadkami
Sprzyjanie podróżowaniu z przesiadkami uważam za słuszne, jednak dążeniom tym powinna towarzyszyć zdecydowanie większa elastyczność i różnorodność oferty taryfowo-biletowej a także techniczne usprawnienia węzłów przesiadkowych i skrzyżowań, wspólne przystanki i pasy autobusowo-tramwajowe, eliminacja barier i nadmiernych odległości między przystankami (nagminne zjawisko odsuwania ich od skrzyżowań). Obecna taryfa zniechęca do przesiadek, więc dopóki się nie zmieni, nie można poważnie tłumaczyć likwidacji długodystansowych linii bezpośrednich w rodzaju 515. Zniechęca do przebywania na wielu przystankach ich niedostosowanie do potrzeb ludzi. Szczególnie szkodliwym czynnikiem jest w tym względzie budowanie (za zgodą ZTM!) zbędnych zatok autobusowych [zobacz >>>], które utrudniają autobusom włączanie się do ruchu, zabierają przestrzeń pasażerom i pogarszają ergonomię i bezpieczeństwo (jaskrawe przykłady można zaobserwować na Puławskiej i Słowackiego przy Metrze). A przy tym zwiększają przecież koszty inwestycji!
Kierowcy także kontestują zatoki.
Ciekawi mnie też, czy ZTM planuje pozyskiwać i analizować dane o praktykowanych przesiadkach z kasowników, być może po wcześniejszym zachęceniu pasażerów do aktywnej pomocy w dostarczeniu takich danych. Pomysł z pewnością wymaga dopracowania, lecz chyba wydaje się obiecujący.
Konsultacje społeczne
Na koniec chciałbym zaapelować o szerokie i wczesne upublicznianie wszelkich planów i projektów analizowanych przez ZTM. Organizacja konsultacji społecznych i obróbka ich wyników wymaga pewnej pracochłonności, ale w dalszej perspektywie na pewno jest opłacalna, zarówno ekonomicznie jak i wizerunkowo. Doceniam niedawne opiniowane zmian komunikacji tramwajowej. Najpilniejszym przedmiotem kolejnych konsultacji wydaje się układ komunikacyjny na Bielanach po oddaniu do użytku stacji Słodowiec, a potem kolejnych. Wskazuję pierwszy niepokojący symptom braku chodników łączących płd. wyjścia ze stacji z pobliskimi przystankami autobusowymi. Ukończony już szeroki deptak w osi tunelu sugeruje, że brak prostopadłych chodników był zamierzony i zmusi przesiadających się z linii 121 i Ł oraz do linii 116, 110 i 701 do chodzenia po piachu lub błocie.
Mieszkańcom należą się z wyprzedzeniem informacje o Państwa zamierzeniach, tak aby ich opinie mogły posłużyć do skorygowania planów, zanim jeszcze dojdzie do ich realizacji, a nie dopiero „po szkodzie”. Mieszkańcy bielańskich osiedli oddalonych od metra chętnie dowiedzą się, czy o nich ZTM również pomyśli, czy zapłacą pogorszeniem komunikacji za luksus uprzywilejowanych rejonów przylegających do ulicy Kasprowicza.
Z poważaniem
Marcin Jackowski