Stojąc tramwajem przy Marymonckiej
Obietnice wypadły z szyn
Zaniedbania Warszawy w dziedzinie rozbudowy sieci tramwajowej i sprawności korzystającego z niej transportu są bezdyskusyjne i podnoszone coraz szerzej. Nie zrekompensują ich wydatki na nowy tabor, o czym szerzej napiszę w kolejnym artykule [zobacz >>>]. Na razie, jako praktyczne wprowadzenie w temat, zapraszam na ul. Marymoncką, gdzie coraz nowsze tramwaje jeżdżą coraz wolniej.
7 lat temu ZTM zapewniał, że podstawowym środkiem komunikacji ma być transport szynowy. Funkcjonując niezależnie od utrudnień w ruchu drogowym zapewnia on przejazd szybszy i sprawniejszy niż transport autobusowy, dysponuje od niego znacznie większą zdolnością przewozową i jest ekologiczny. (…). Również tramwaj poruszający się w przeważającej większości po torowiskach wydzielonych z ruchu drogowego pozwala przemieszczać się po mieście znacznie sprawniej, niż często utykający w korku autobus [zobacz >>>] [zobacz >>>].
Zapewnienia te do dziś pozostają w sferze pobożnych życzeń. Latem 2011 r. lekko powiało optymizmem, kiedy inżynier Galas odpowiadając na wniosek ZM uznał wprowadzenie priorytetu dla tramwajów na tej trasie za zasadne [zobacz >>>]. Od tej opinii minęły jednak trzy lata i tramwaje nadal podlegają dyskryminacji. Dlaczego osoby wyżej postawione w ratuszu tolerują tak rażącą bezczynność?
Poniżej przedstawiam trzy newralgiczne miejsca na ul. Marymonckiej, gdzie w ostatnich latach doprowadzono do degradacji kluczowej dla funkcjonowania miasta formy transportu. Zarząd spółki Tramwaje Warszawskie w odpowiedzi na moje zapytanie o czasy jazdy od przystanku Cm. Włoski do stacji metra Marymont podał, że w istocie nastąpiło wydłużenie czasów przejazdu o wielkość ok. 10-20% (w zależności od kierunku oraz pory dnia i tygodnia). [całość pisma
PDF, 1553 kB]
Przy Agorze
W tym miejscu dyskryminacja tramwajów jest najbardziej zadziwiająca z uwagi na brak skrzyżowania z jezdnią i niewielki ruch pieszy. Wygląda to wręcz na czystą złośliwość ze strony projektanta i osoby zatwierdzającej jego dzieło. Bo jak inaczej skwitować zmuszanie do zatrzymania tramwaju ledwie 40 metrów po ruszeniu z przystanku, aby uzyskał sygnał zezwalający na dalszą jazdę? I to często przy nieobecności pieszych? W Warszawie nie tylko nie wprowadza się znaczących ilościowo i jakościowo usprawnień ruchu tramwajów, ale toleruje się jawne antytramwajowe szkodnictwo.
Dlaczego ktoś uparł się przy instalowaniu w tym miejscu sygnalizatora, skoro nieopodal funkcjonują analogiczne przejścia dla pieszych przez tory bez sygnalizacji przy Cmentarzu Żołnierzy Włoskich i Szpitalu Bielańskim (na zdjęciu obok)? Czy przypadkiem nie chodziło tylko o to, aby ktoś na takim zleceniu zarobił?
Efektem ubocznym tej radosnej twórczości jest wybitnie szkodliwe zachęcanie i przyzwyczajanie uczestników ruchu do łamania prawa. Trudno się dziwić, że motorniczy rusza przed sygnałem otwarcia, a pieszy przekracza tory zanim zapali się dla niego zielone.
Dewajtis
Na tym skrzyżowaniu przy braku sygnalizacji przez kilkadziesiąt lat tramwaje przejeżdżały bez żadnych przeszkód. Sytuacja zmieniła się diametralnie 5 lat temu, kiedy razem z przejściami dla pieszych pojawiły się sygnalizatory, także dla tramwajów, działające w prymitywnym stałoczasowym trybie.
Zanim do tego doszło, w maju 2009 roku opiniując zmiany na ul. Marymonckiej napisaliśmy do BDIK: Poważne zaniepokojenie budzi wprowadzenie sygnalizacji dla tramwajów przecinających ul. Dewajtis, co grozi ich znaczącym spowolnieniem. Uważamy takie rozwiązanie za dopuszczalne jedynie pod warunkiem skutecznej detekcji tramwajów gwarantującej im priorytet przejazdu [zobacz >>>]. Obawy potwierdziły się w 100%. ZDM ani Inżynier Ruchu nie dostrzegli potrzeby wykonania instalowanej od zera sygnalizacji w taki sposób, aby nie stanowiła jawnego zaprzeczenia obowiązującej strategii rozwoju transportu.
Słowiańska
Udokumentowana na poniższym filmie tragiczna sytuacja tramwajów przy Słowiańskiej obecnie nieco się poprawiła dzięki skróceniu fazy zielonej dla pieszych i rowerzystów. Choć gotów do odjazdu tramwaj zamiast 30–45 sekund czeka ,,jedynie” 10–20, nadal zasługuje to na miano patologii i typowego przykładu szkodliwej rozrzutności w miejscu, które mogło się obyć bez sygnalizacji nieobecnej tu przez kilkadziesiąt lat.
Można inaczej?
Wielu mieszkańców Bielan przeczytawszy ten artykuł zada sobie pytanie, dlaczego wprowadza się całkiem niepotrzebne sygnalizatory, które tylko szkodzą, a jednocześnie od dwóch lat skomplikowany węzeł u zbiegu ul. Zgrupowania AK „Kampinos” i Encyklopedycznej funkcjonuje bez sygnalizacji świetlnej i jak dotąd nie dochodzi tam do katastrof.
Też chcielibyśmy to wiedzieć. Proponujemy pytać stołecznego Inżyniera Ruchu.
Zobacz też
Pismo do prezydent Warszawy w/s pogorszenia warunków ruchu tramwajowego w ul. Marymonckiej z lipca 2011 r.
[zobacz >>>]
Dwa inne pisma do pani prezydent
Zalecenia zastępcy prezydenta bez żadnej mocy sprawczej
[zobacz >>>]
Inny sposób zniechęcania do transportu szynowego w praktyce
[zobacz >>>]